Obraz artykułu Voivod - "Synchro Anarchy"

Voivod - "Synchro Anarchy"

86%

Gdybym miał stworzyć listę aspektów muzyki, które najbardziej mnie urzekają, w ścisłej czołówce znalazłyby się naturalność i uciekanie od schematów. Mimo kilku wyjątkowo skostniałych i zamkniętych kręgów, na scenie metalowej od lat jest coraz więcej swobody i wolności, a jednak - pomimo upływu lat - trudno wskazać zespoły, które byłyby w stanie konkurować w tej kategorii z kwartetem astronautów spod Quebecu.

Każdy dotychczasowy materiał Voivod był absolutnie wyjątkowy i przekraczający granice. Kanadyjczycy nigdy nie idą na łatwiznę, nieustannie stawiają przed sobą nowe wyzwania, a w dodatku kompletnie nie przejmują się komfortem słuchacza. Mimo tego, po dwóch poprzednich pełniakach ("Target Earth" z 2013 roku oraz wydany pięć lat później "The Wake") można było przypuszczać, że w końcu się ustatkują. Może nie tyle pójdą na łatwiznę, co zaczną się trzymać swojego dookreślonego już stylu, zamiast nieustannie odbijać w innych kierunkach, nieznacznie puszczając słuchaczowi oczko poprzez używanie kilku sprawdzonych patentów.

 

Nie jest zarzut, wręcz przeciwnie - poprzednie dwa materiały były znakomite i absolutnie nie obraziłbym się za kolejny w tym stylu, ale wbrew wszystkiemu i każdemu, muzycy Voivod postanowili raz jeszcze poprzesuwać dźwignie, pozmieniać ustawienia i zachowując swój styl, wymieszać na nowo proporcje, stworzyć materiał odbiegający od i tak mocno zróżnicowanych poprzedników. "Synchro Anarchy" żyje własnym życiem. Tym razem zespół postawił nie tyle na zróżnicowanie wewnątrz płyty i przygotowanie utworów w wielu różnych stylach, co na przemienienie każdej z dziewięciu kompozycji w osobne mikro-uniwersa, w których dzieje się bardzo dużo - zmiany tempa, wahanie nastrojów, dziwne przełamania rytmu.

 

Stoją za tym zarówno plusy, jak i minusy - z jednej strony szkatułkowe kompozycje na "Synchro Anarchy" porywają i zachwycają zróżnicowaniem, brakiem oczywistości oraz lekkością łączenia zagrywek, które - jak mogłoby się wydawać - powinny się ze sobą gryźć. Z drugiej strony podejście tego typu wymaga dużej uwagi słuchacza, niektórzy mogą się wręcz od tego po prostu odbić. Słuchając rozlicznych pomysłów Kanadyjczyków, trudno jednak nie uśmiechnąć się pod nosem, tu i ówdzie jeszcze raz próbują się zmierzyć z graniem motywów typowo thrashmetalowych, co wychodzi im zaskakująco sprawnie.

 

Cały ten tygiel zachowuje spójny klimat. Zarówno w momentach rozpędzonych kanonad, jak i dziwnych, narkotycznych zwolnień wciąż czuć nieoczywisty klimat wiekowego science-fiction, do którego przyzwyczaił nas Voivod. Ani przez sekundę nie zapominamy i nie wątpimy w to, z kim mamy do czynienia, choć Kanadyjczycy przypominają dziecko, które zakłada różne przebrania i pyta rodziców, czy nadal je poznają. Niby zmiany są zauważalne, ale wiemy doskonale, kto kryje się pod maskami, co wiąże się także z tym, że stylu Voivod nikomu nigdy nie udało się w pełni podrobić (a próbowało wielu).

 

Trafność tytułu "Synchro Anarchy" jest zadziwiająca. Voivod postawiło na tworzenie złożonych kompozycji, z czego każda żyje własnym chaosem równolegle do pozostałych, każdy z utworów sam rozkwita i sam dogasa. Pewnie nie będę do końca obiektywny, z uwagi na mój wyjątkowo bliski stosunek do zespołu, ale pokuszę się o stwierdzenie, że mamy tutaj do czynienia z jedną z lepszych metalowych pozycji tego roku - wymagającą, nieoczywistą, ale ze wszech stron odpłacającą za wymaganą uwagę. Co najważniejsze - przy każdym odsłuchiwaniu "Synchro Anarchy" nie mogę pozbyć się wrażenia, że członkowie wiekowego zespołu nagrywali tę płytę z szyderczymi uśmiechami, doskonale wiedząc, że tak naprawdę dopiero się rozkręcają.


Century Media/2022



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce