Obraz artykułu Fufanu - "Sports"

Fufanu - "Sports"

77%

Wokół Fufanu kręcą się wybitni rockmani w średnim wieku. Trudno tak nie pomyśleć, jeśli wie się, że islandzkie trio zostało najpierw zaproszone przez Damona Albarna przy okazji promocji jego solowego albumu "Everyday Robots", a później spotkali się z całym Blur, który to zespół supportowali na koncercie w londyńskim Hyde Parku.

Jakby tego było mało, produkcją "Sports", drugiego albumu Fufanu zajął się Amerykanin Nick Zinner, gitarzysta i mózg słynnego Yeah Yeah Yeahs. Każdy z tych kontaktów zostawił na "Sports" swój ślad, może lepiej, każdy ze starszych muzyków znalazł w muzyce Fufanu coś swojego, co sprawiło, że zajął się post-punkowym triem z Islandii. Z Blur i Albarnem łączy ich melodyjność i skłonność do lekkiego dystansu, a z Zinnerem zainteresowanie łączeniem rocka z elektroniką

 

Związek Fufanu z elektroniką jest zresztą głębszy niż można by myśleć po przesłuchaniu "Sports". Zespół jest kontynuacją elektronicznego duetu Captain Fufanu, który z przypadku stał się zespołem rockowym. Kilka lat temu Captain Fufanu był całkowicie przygotowany do nagrania debiutanckiej płyty, gdy ktoś okradł ich studio ze sprzętu i instrumentów. Wokalista Kaktus Einarsson i gitarzysta/klawiszowiec Guðlaugur Einarsson (nie są braćmi, tylko obaj mają ojców o bardzo popularnym w Islandii imieniu Einar) mieli już skomponowany cały materiał, więc zaangażowali perkulistę Erlinga Banga i w 2015 r. nagrali debiutancki "Few More Days To Go". "Sports" to jego kontynuacja wydana w niewiele ponad rok później.

 

Fufanu można przypisać do zimnofalowego odłamu post-punku, ale nie nie należą zdecydowanie do frakcji depresji klinicznej, raczej melancholii z przebłyskami optymizmu o lekko britpopowym zabarwieniu. Wszystkie kompozycje są utrzymane w tempach co najmniej średnich, często z silną taneczną pulsacją. Podobno to, co można usłyszeć na koncertach jest o wiele bardziej rockowe, głośne i brutalne, w studio byli jednak o wiele spokojniejsi. Ich klasę słychać w tym, że poruszając się z wyboru na dość ograniczonym polu potrafili stworzyć dziesięć kompozycji, które są dobrze rozróżnialne. Każdy utwór jest oparty na wyrazistym pomyśle melodycznym lub aranżacyjnym, nastroje poszczególnych numerów różnią się odcieniami. Fani muzyki skandynawskiej mogą w niektórych numerach usłyszeć podobieństwa do ulubionych kapel, na przykład do duńskiego WhoMadeWho w "White Pebbles". Jeśli już mówimy o podobieństwach do otoczenia, to Fufanu raczej odbiega od tego, co zwyczajowo myślimy o muzyce islandzkiej i pokrewnych brzmień i nastrojów do tego, co trio robi też lepiej nie szukać w Oslo czy Goeteborgu, najprędzej w Kopenhadze.

 

Do tego, co można usłyszeć na "Sports", dobrze pasuje wyświechtana może, ale w tym przypadku autentyczna, fajność. W fajny, bezpretensjonalny sposób sprzedają lekko dołujące klimaty i unikają wszelkich post-punkowych mielizn, klisz i stereotypów. Już dobry zespół, który ma papiery na bycie zespołem bardzo dobrym.   


One Little Indian/2017


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce