Obraz artykułu Black Country, New Road - "Ants From Up Here"

Black Country, New Road - "Ants From Up Here"

85%

Oczekiwania związane z drugim albumem Black Country, New Road narastały stopniowo, wraz z każdym kolejnym singlem. Poprzeczka wisiała wysoko, ich debiut, ramię w ramię z Black Midi, wprowadził powiew świeżości na brytyjskiej scenie rocka, ale na kilka dni przed premierą doszło do zaskakującej sytuacji - wokalista postanowił zrezygnować. "Ants From Up Here" to album-pomnik, udana mieszanka stylów i ostatnie słowo Isaaca Wooda. Breakup songs dosłownie i w przenośni.

Jedną z najmocniejszych stron Black Country, New Road jest brak możliwości doczepienia etykiety sugerującej podobieństwo do brzmienia tylko jednego, innego zespołu. Można wymienić kilka nazw, które pojawiają się w głowie podczas odsłuchu - najcelniejsze skojarzenia to wczesne Arcade Fire, Slint, a nawet Queen (z "A Night at the Opera").

 

"Ants From Up Here" stanowi wyraźne przejście z mocnego debiutu w kierunku stonowanych rejonów. "Intro" to wprowadzenie do stylu, który przewijać się będzie przez resztę utworów. Jazzowo-folkowy duch wybrzmiewa najgłośniej w początkowych dwóch kawałkach, ale esencję albumu najlepiej oddaje "Concorde" - Isaac Wood brzmiący jak Ian Curtis w kluczu durowym, sielankowe brzmienia, które budują napięcie po to, aby w końcu ukazać rozpacz w najczystszej postaci. Motyw Concorde'a przewija się gdzieniegdzie, zapowiadając najgorszy scenariusz u cierpiącego (jakby) po rozstaniu Isaaca.

 

Nie bez powodu wspomniałam o klasycznym motywie złamanego serca - "Ants From Up Here" opiera się głownie na nim, co absolutnie nie stanowi wady. Wybrzmiewa w tym mocne poczucie nostalgii, którą słuchacz może wycelować w dowolne wspomnienie. Wokalnie Isaac Wood robi z odbiorcą co tylko zechce - aktorski, łamiący się głos to kluczowy element tych szalonych i różnorodnych kompozycji muzycznych. W sekundę-dwie potrafi przejść od leniwej melorecytacji do krzyku. Emocjonalność do bólu, której nie można nazwać nieautentyczną. Zagubienie jednostki w labiryncie relacji i dorosłości czy przemijania.

 

Można zarzucić Black Country, New Road, że nowy album zawiera pewne popowe, ckliwe chwyty, na przykład dość oczywiste skojarzenie smutnej linii melodycznej skrzypiec i pianina z równie ponurym tekstem. Czasami przydałoby się usłyszeć moment chwilowego odbicia od melancholii. Da się to jednak zespołowi wybaczyć, bo każda smutna melodia tego albumu jest niesamowicie barwna i wieloaspektowa, całość brzmi niesamowicie harmonijnie. "Mark's Theme" to idealny przykład, utwór pozbawiony wokalu i perkusji, oparty tylko na saksofonie, fortepianie i skrzypcach, ale nie stanowi zaledwie skitu, to pełnoprawna, nastrojowa kompozycja. Elementy, które mogły nie pasować do post-rockowego, post-punkowego rodowodu zespołu, w rzeczywistości są brakującym puzzlem w tej skomplikowanej układance.

 

"Ants From Up Here" przekonuje do siebie stopniowo. Burząc oczekiwania na ostrzejszy materiał, buduje wrażliwość na ogromną różnorodność uchwyconą na trwającym godzinę albumie, od samego początku do utworu końcowego ("Basketball Shoes", który brzmi jak huczny finał serialu skompresowany do dwunastu minut). Nie wiadomo, czy będzie można usłyszeć te utwory na żywo, ale Isaac Wood na pewno nie da o sobie zapomnieć, podobnie jak reszta składu, która na spisała się na drugim wydawnictwie Black Country, New Road znakomicie.


Ninja Tune/2022



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce