Witch Fever od początku działalności nie pozostawia złudzeń co do tego, że nie stoi za nim tanie wzbudzanie sensacji. Na singlu "Carpet Asphyxiation" z 2017 roku (i wszystkim, co ukazało się później) członkinie zespołu posługują się końskim ładunkiem agresji, bliskim Hands Off Gretel czy Bad Waitress. Załogantki z Manchesteru nie szturchają nikogo bez celu, zwracają uwagę na problemy współczesnego świata, jakim kobiety muszą stawiać czoła.
Dobrze, że na "Reincarnation" musieliśmy czekać aż cztery lata - przez ten czas dziewczyny zdołały zgromadzić wystarczająco dużo niechęci do otaczającej nas rzeczywistości, by zarazić niepokojem każdego, kto po ten materiał sięgnie. Tematy sięgają od mizoginii przez wykrzywiony obraz kobiety idealnej aż po walkę o seksualną swobodę i uderzają ze zdwojoną siłą, dzięki bezkompromisowemu brzmieniu. Witch Fever ma w repertuarze punkowe numery, kawałki zahaczające o sludge, doom metal czy nawet najsurowszy grunge, wszystkie krótkie i pozbawione ozdobników.
Nie ma ani chwili na wytchnienie, atmosfera zagęszcza się z minuty na minutę i - wbrew pozorom - dzieje się tutaj całkiem dużo. Witch Fever nie brzmi jak stereotypowy hardcorepunkowy skład, który gra kilka wariacji jednej piosenki przez całą długość albumu. Zamiast tego używa różnorodnych środków przekazu w celu skanalizowania negatywnych emocji. Czasami może to być ciężar doom metalu opatrzonego garażowo-rock'n'rollowym brzmieniem, kiedy indziej mariaż hardcore'u ze sludgem, który równie dobrze mógłby powstać w jednej z nowoorleańskich spelun.
W otwierającym wydawnictwo, tytułowym kawałku poziom energii wysadza potencjometr adrenaliny w powietrze. "Reincarnation" stopniowo przeradza się z grunge'u o szorstkim rysie w stylu Screaming Trees w potwora brzmiącego jak porzucone dziecko Black Sabbath. Podobnych niespodzianek z czasem pojawia się jeszcze wiele, chociażby bezpośredniość "In the Resurrect", które przypomina najlepsze lata L7 albo wyryczana w prawie neurosisowym "Initiation" fraza: To ty jesteś, kurwa, winny, która uderza jak rozpędzony pociąg, gdy w zestawie z jazgotem gitar taranuje wszystko w swoim zasięgu.
Jadowity przekaz z debiutanckiej EP-ki Witch Fever - korespondujący z muzyką w surowo-punkowej estetyce sąsiadującej z groteską - niektóre osoby może odrzucić, ale nigdy nie przekracza granic dobrego smaku. "Reincarnate" brzmi tak przekonująco i treściwie, że aż chciałoby się wyjść na ulice i walczyć o lepszy świat.
Music For Nations/2021