Obraz artykułu Black Marble - "Fast Idol"

Black Marble - "Fast Idol"

80%

Człowiek jest sentymentalną bestią, niewiele trzeba, by przywołać w nim wspomnienia z "dobrych czasów" i nie będzie odkryciem stwierdzenie, że łatwo to wykorzystać, zwłaszcza w muzyce. Czasami wystarczy zaledwie kilka odwołań do złotych lat 80., by przekabacić słuchacza, ale niektórzy artyści nawet jeżeli bazują na tym, co znajdą w skarbcu poprzedniej epoki, działają kreatywnie. Chociażby Black Marble.

Nie oznacza to, że u Christa Stewarta doszło do kolosalnych zmian, które mogą skonfundować słuchacza - album "Fast Idol" powstał na takich samych zasadach jak wcześniejsze płyty Black Marble. Formuła, którą wypracował nowojorski artysta już na wysokości niezłej, choć nierównej EP-ki "Weight Against the Door" pozostała właściwie nietknięta. Stewart wciąż puszcza oko w kierunku słuchacza i nęci słodyczą ze szczególnym wskazaniem na wpadające w ucho melodie.

 

Klawisze o jasnej barwie, automat perkusyjny wystukujący trzy różne beaty na cały album i okazjonalne brzdąknięcia przepuszczonej przez efekty gitary - znamy te triki, lubimy, uśmiechamy się na myśl o podawanych w hurtowych ilościach nawiązaniach do przeszłości, ale nie jest to uśmiech politowania. Na tegorocznym albumie Black Marble żaden z tych patentów nie stanowi wartości samej w sobie. Stewart to zmyślny kompozytor i wie, że zabawa konwencją sprzed ponad trzech dekad ma być tylko jednym ze środków w drodze do celu - świetnych piosenek.

 

Twórcę "Fast Idol" różnią od wielu podobnych odtwórców, których na rynku przyswajalnej elektroniki z echami popu mamy mnóstwo, przede wszystkim wyczucie i kompozycyjny warsztat. Melodie wylewające się z tego materiału wywierają duże wrażenie i pokazują, że do tematu nie podszedł losowo zgarnięty z ulicy rzemieślnik. Stewart ma w sobie trudny do zdefiniowania dar pomagający szarpnąć odbiorcę za serce, a w bardziej ekstremalnych przypadkach skłonić do uronienia paru łez.

 

Zawartość jego nowego krążka brzmi tak, jakby była otoczona przez niewidoczną mgiełkę i po prostu unosiła się w znanych tylko sobie kierunkach. Może to dzięki subtelności? Nikt tutaj nie wystrzelał się ze wszystkich pomysłów w pierwszym utworze, są dawkowane z należytym rozsądkiem. W taki sposób "Try" z taneczną motoryką spokojnie sprawdziłby się na imprezie dla smutasów na dowolnej dyskotece, a poprzedzający go "Bodies" z powracającym pogłosem i drgającą melodią syntezatorów mógłby stanowić soundtrack pod obserwowanie gwiazd w letnią noc. W połowie płyty czai się w dodatku "Say It First" brzmiące jak The Cure z okresu "Seventeen Seconds" interpretowane przez wczesne Talk Talk.

 

"Fast Idol" to płyta, która może trafić do każdego nie tylko za sprawą przyswajalności i słodyczy wyraźnej już od pierwszego utworu, ale również dzięki kreatywności autora. To nie jest tania zagrywka bazująca na nostalgii do minionych lat, a dzieło artysty czerpiącego z tego źródła i jednocześnie pomysłowego, dodającego do miksu własne pomysły.


Sacred Bones/2021



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce