Trio fortepianowe jest sprawdzianem dla muzyków - trzeba wiele umieć i mieć umiejętność rozumienia partnerów, by zbudować we trójkę pełnowartościową, wciągającą muzyczną narrację. Trio jest składem z natury rzeczy ascetycznym i bardzo łatwo w jego grze usłyszeć, że czegoś jest za mało lub za dużo. Pasjonaci słuchania muzyki granej przez tria jazzowe o wiele łatwiej wybaczają niedostatki oryginalności niż braki w zgraniu pomiędzy muzykami. Oczywiście najlepsze tria łączą zegarmistrzowską precyzję gry z totalną swobodą improwizacji, ale takich zespołów jest na świecie pewnie kilkanaście.
Berlińskie trio pianisty Benedikta Jahnela to wysoka strefa stanów średnich, czyli zespół znakomicie grający, a jeszcze nie porażający oryginalnością. Tytuł tego albumu, "The Invariant", świadczy, że trio uważa niezmienność i swego rodzaju sztywność za cnoty. Można tak myśleć, a słuchanie "The Invariant" zaświadcza, że można tak grać z dobrym skutkiem dla muzyki i dla słuchaczy. To trzeci krążek w dyskografii zespołu (drugi wydany w słynnej wytwórni ECM), który od początku, czyli od dziesięciu lat, gra w niezmienionym składzie z liderem na fortepianie, hiszpańskim kontrabasistą Antoniem Miguelem i kanadyjskim perkusistą Owenem Howardem. Jeśli ECM autokratycznie rządzona od ponad czterdziestu lat przez założyciela firmy, Manfreda Eichera, wciągnęła ten skład do swojej stajni, oznacza, że zespół ma potencjał. Złych inwestycji ECM nie robi.
Tej wyważonej i wspaniale brzmiącej muzyki słucha się z wielką przyjemnością. Jest to muzyka monochromatyczna, ale po kilku przesłuchaniach, przekonacie się, że odcieni szarości jest bez liku i zestawiane są ze sobą z bezbłędnym wyczuciem i smakiem. Wszystkie kompozycje są autorstwa Jahnela i z reguły są oparte na dość prostych fragmentach melodii przetwarzanych później przez improwizujących muzyków. Wszystkie kompozycje zarejestrowane w studiu, w tym przypadku w Rainbow Studio w Oslo, były wcześniej wielokrotnie grane na koncertach i w ten sposób "docierały się" do obecnej formy. Najdłuższy z zamieszczonych utworów, dziewięciominutowa kompozycja "Mirrors", jest wprost wyczynowym przykładem kameralnego jazzu opartego na obsesyjnym powtarzaniu i nieznacznym przetwarzaniu jednego motywu, bardziej zwarte kompozycje, jak "For The Encore" czy "Part Of The Game" umiejętnie budują napięcie i dyskretnie, ale skutecznie grają na emocjach słuchacza.
Benedikt Jahnel jest jednym z tych jazzmanów, który prowadzi podwójne życie, pracując w zawodzie niezwiązanym z muzyką. Pianista na co dzień pracuje w jednym z berlińskich instytutów naukowych i zajmuje się badaniem wybranych zjawisk fizycznych od strony rachunku prawdopodobieństwa. Nie pierwszy to ścisły umysł wyżywający się w fortepianowym jazzie, wystarczy wspomnieć takich zawodników jak Vijay Iyer (fizyk po Yale) czy Dan Tepfer (astrofizyk po uniwersytecie w Edynburgu). Ich już w Trójmieście słyszeliśmy, a Jahbela jeszcze nie. Nie żebym cokolwiek sugerował, ale...
ECM/2017