W brzmienie zespołu z Porto od pierwszego, wydanego osiem lat temu krążka wpisane są transowe odloty z pogranicza rocka psychodelicznego i krautrocka okraszone przesterami i tą specyficzną aurą, przy której wystarczy zamknąć oczy, by nagle przenieść się do alternatywnej rzeczywistości. Muzycy 10 000 Russos nie tkwią jednak w miejscu, ich pomysły nieustannie ewoluują, a na nowym wydawnictwie zostały dodatkowo wzbogacone dzięki użyciu syntezatora.
Rozmowa z Soundrive (Pedro Pestana - gitara)
Nie zajmowałbym się muzyką, gdyby nie kuzyn, który mnie do tego namówił.
Zanim zajmowałem się muzyką, byłem grającym w piłkę nożną nastolatkiem.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to Laurie Anderson i Ena Pá 2000.
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to Tommy Guerrero.
Mój ulubiony artysta niezwiązany z muzyką to Silvestre Pestana [portugalski artysta wizualny, poeta i performer].
We współczesnej muzyce najbardziej lubię, kiedy brzmi dobrze.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię, kiedy ma gówniane brzmienie.
Najbardziej w koncertach lubię ludzi i przesłanie niesione dźwiękiem.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Live is Life" Opus.
W wolnym czasie lubię... Czas nie jest wolny.
Mój ulubiony cytat z książki to: Czasami nie wystarczy myśleć, trzeba myśleć o czymś z "Pamiętników Julesa Renarda" ilustrowanych przez Freda.
Gdybym w dorosłym życiu wciąż mógł robić coś, co robiłem w dzieciństwie, nie miałbym niczego wspólnego z pieniędzmi.
W dzisiejszym świecie najgorsze są nadmierna paranoja, kultura strachu, nietolerancja, brak solidarności - w przypadkowej kolejności.
Polska kojarzy mi się z miodem Zbigniewa Susia i jajecznicą.
10 000 Russos ma w planach cztery koncerty w Polsce: 17 października w gdańskim Drizzly Grizzly; 19 października w stołecznej Hydrozagadce; 20 października we wrocławskiej Akademii i 21 października w krakowskim Klubie RE