Obraz artykułu Kaonashi. Emo-mathcore dla nastoletnich wyrzutków

Kaonashi. Emo-mathcore dla nastoletnich wyrzutków

Niektórym Kaonashi kojarzyć się będzie z utworem Darii Zawiałow, innym ze zbłąkanymi duszkami ze "Spirited Away: W krainie bogów" Hayao Miyazakiego, ale to także nazwa znakomitego emo-mathcore'owego zespołu z Filadelfii, który właśnie wydał debiutancki album - "Dear Lemon House, You Ruined Me: Senior Year".

Niespełna pięćdziesięciominutowe wydawnictwo stanowi zapis burzliwego etapu życia amerykańskiego nastolatka, zmęczonego monotonią szkolnego życia i związanymi z nią upokorzeniami, które łagodzi niewiele ponad zagłębianie się w muzykę Lorna Shore wydobywającą się ze słuchawek.

 

Kaonashi nie kreuje poetyckiego obrazu rzeczywistości, ich teksty przypominają zapiski wyrwane z pamiętnika, co idzie w parze z połamanymi, mathcore'owymi rytmami i wysokim stężeniem emocji w wyjątkowo ekspresyjnym głosie Petera Rono, czasami kojarzącym się z midwest emo, kiedy indziej z The Dillinger Escape Plan.

Rozmowa z Soundrive (Ryan Paolilli - perkusista)

Nie zajmowałbym się muzyką, gdyby moja mama nie podarowała mi miłości do niej. Kiedy byłem dzieciakiem, zawsze dbała o to, żeby w tle grał hair metal z lat 80.

 

Zanim zajmowałem się muzyką, byłem dzieckiem [śmiech]. Zacząłem grać w młodym wieku, ale wszyscy mieliśmy podobnie - wszyscy byliśmy zdeterminowani do tego, by zostać muzykami.

 

Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to Rob Zombie. Kiedy byłem młodszy, uważałem go za swojego ulubionego artystę i mocno siedziałem w metalu, który leciał w radiu.

 

Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to Regrown, Fever Dreams, ASkySoBlack i Lorna Shore.

 

Mój ulubiony artysta niezwiązany z muzyką to Glen Ronald [malarz], bardzo podobają mi się jego prace.

 

We współczesnej muzyce najbardziej lubię to, że wielu artystów przesuwa jej granice. Muzyka sięga dalej niż kiedykolwiek wcześniej.

 

We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię przesytu zespołami i muzyków, które nie traktują swojej pracy/rzemiosła poważnie.

 

Najbardziej w koncertach lubię energię! Nic nie może zastąpić tego uczucia. Poza tym lubię odkrywać nowe zespoły na żywo, a nie z nagrań.

Nasza muzyka jest porównywana do Sikth, choć żaden z nas nigdy ich tak naprawdę nie słuchał. Są świetnym zespołem, ale myślę, że emo mathcore to dla nas najbardziej odpowiednie określenie.

 

Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Sugar Coated Sour" The Dillinger Escape Plan.

 

W wolnym czasie lubię ćwiczyć, grać w gry wideo i zjeść coś dobrego.

 

Mój ulubiony cytat z filmu to: Moje oczy nie wyschną od łez z "Dużej ryby" Tima Burtona.

 

Gdybym w dorosłym życiu wciąż mógł robić coś, co robiłem w dzieciństwie, pewnie wybrałbym brak odpowiedzialności za cokolwiek [śmiech]. Ale jestem zadowolony z tego, kim się stałem.

 

W dzisiejszym świecie najgorsze jest... O rany, jest tego zbyt wiele i wszystko kroczy ze sobą ramię w ramię. Gniew, nienawiść, chciwość, wojny, nadużywanie władzy.

 

Polska kojarzy mi się z Alekiem Marcenkowskim [perkusistą Fever Dreams] i z wódką Belvedere.

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce