Niespodziewany zwrot przyniosło przymusowe zatrzymania świata w miejscu. W pandemii Czeglédi znalazł nowe siły do tworzenia i skomponował wyjątkowo osobisty, poruszający materiał - "Now Let the Monsters Shine", a tytułowe "potwory" to wyegzorcyzmowane z niego niepokoje, które po rozstaniu nabrały nowego blasku.
Rozmowa z Soundrive (Szabolcs Czeglédi - wokal, gitara)
Nie zajmowałbym się muzyką, gdyby nie mój sąsiad metalowiec, który pożyczył mi wszystkie swoje oldschoolowe kasety z węgierskim rockiem, kiedy miałem dwanaście lat.
Zanim zajmowałem się muzyką, byłem irytującym nastolatkiem.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to "Dumb" Nirvany.
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to "Anything" Adrianne Lenker, wokalistki i gitarzystki Big Thief.
Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to David Foster Wallace [pisarz], Hunter S. Thompson, Bing Liu [reżyser i operator].
We współczesnej muzyce najbardziej lubię energię.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię tego, że często można stać się sławnym jeszcze przed pierwszym występami na żywo, a później koncerty bywają rozczarowujące.
Najbardziej w koncertach lubię to, że odbywają się w czasie rzeczywistym - te chwile już nigdy nie będą takie same, nawet jeżeli zostaną nagrane. Uwielbiam ten moment, kiedy dźwiękowiec wyłącza muzykę tuż przed rozpoczęciem koncertu, zespół dostaje znak do wyjścia i zarówno on, jak i publiczność są super podekscytowani.
Nasza muzyka jest porównywana do samolotu śmigłowego podczas turbulencji.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Supersonic" Oasis.
Największa mądrość, jaką w życiu usłyszałem to: Nie możesz oszukać fizyki.
Gdybym w dorosłym życiu wciąż mógł robić coś, co robiłem w dzieciństwie, nie martwiłbym o rzeczy, które wcale nie są takie ważne.
Gdybym mógł zakończyć jeden spór, który dzieli ludzi, byłoby to dziwne.
Polska kojarzy mi się z wyjazdem na koncert Red Hot Chili Peppers z moim wujkiem w 2007 roku. Piłem dziwny, niebieski sok kokosowy i zostawiłem żelki misie na ulicy w drodze z powrotem na Węgry. Kształt misiów pozostaje taki sam po rozjechaniu przez trzy ciężarówki w ciągu trzydziestu sekund.
fot. Balázs Nagy