Na "Black Mental" Spięty postawił na mocne beaty, elektroniczne podkłady, rap i rymy. Poprzez na wskroś współczesną estetykę podjął próbę przekazania uniwersalnych emocji i bardzo aktualnych treści, z czym poradził sobie rewelacyjnie. Jego frazy są celne i naturalne, a przede wszystkim bardzo charakterystyczne, ale że rapować potrafi, udowadniał już w ramach działalności zespołów Koli i Lao Che.
Spięty: Nie ma sensu uprawianie gatunku, który jest ściśle określony (wywiad)
Na pewno nie wszystkim spodoba się ten album - fani rapu będą mieć zastrzeżenia do stylu artykułowania słów, miłośnicy muzyki popularnej zarzucą zbyt dużą awangardowość, a fani Lao Che odejście od dawnej stylistyki (choć są tutaj jej echa). Powodów będzie jeszcze więcej, chociażby ten, że melodii i ładnych instrumentalnych fragmentów próżno na "Black Mental" szukać. Jeżeli jednak pozwolić sobie na refleksję i przyjrzeć się genezie tytułu albumu, dojdzie się do wniosku, że to po prostu nie mogła być lekka i przyjemna muzyka. Jest za to wolna od gatunkowych schematów, w pewnym sensie eksperymentalna, dzięki czemu trafi do otwartych odbiorców. Jest także taneczna, o czym można się przekonać już po obejrzeniu teledysku do singlowej "Trybuny małpoludu". Spięty daje się ponieść chwili, wyraża emocje poprzez taniec niczym Artur Rojek w "Bez końca" czy Thom Yorke w "Lotus Flower". To symbol wyzwolenia z ograniczeń i uprzedzeń i można tę wolność wyczuć również w tekstach, które od lat są sednem twórczości Dobaczewskiego.
"Black Mental" to album o stereotypowo postrzeganej polskości, wspieranej i promowanej przez środowiska negujące istnienie odmiennych poglądów niż zgodne z "narodową" linią i z inną niż jedyna słuszna wiara, te gardzące porządkiem innym niż patriarchalny. To zbiór przemyśleń trafnie punktujących narodowe przywary i zaściankowe myślenie. Spięty ośmiesza stereotypy i w charakterystycznym dla siebie stylu wplata odniesienia do popkultury (w tym do filmowych klasyków - "Gwiezdnych Wojen", "Szeregowca Ryana", "Miasteczka Twin Peaks" czy "Kevina samego w domu") pomiędzy doskonałe gry słowne, a jednocześnie wysyła sygnał, by obudzić się i na serio zastanowić nad tym, co dzieje się dookoła nas.
Ktoś mógłby pomyśleć, że Spięty szuka guza i naraża się obrońcom narodowych wartości, używając prowokacyjnych odniesień do socjalistycznej przeszłości, porównując ją ze stanem obecnym czy przywołując wspomnienia słynnego gestu Kozakiewicza wykonanego po zwycięstwie na igrzyskach olimpijskich w Moskwie w 1980 roku. Wnikliwy słuchacz znajdzie jednak znacznie więcej interpretacyjnych płaszczyzn.
Dobaczewski pomiędzy wierszami odnoszącymi się do niewesołej społeczno-politycznej rzeczywistości mówi o tym, co osobiste, a zarazem uniwersalne, niezależnie od przekonań. Rapuje o nieubłaganym upływie czasu, ograniczeniach wiekowych i lękach, które dopadają człowieka po czterdziestce, a także zwraca uwagę na to, co ma największą wartość w życiu i daje poczucie emocjonalnej stabilności - miłość, najbliżsi i wewnętrzny spokój. Warto o tych wartościach pamiętać, szczególnie w tak niespokojnych czasach. Mimo przenikającego cały album niepokoju, jest w tych dźwiękach i słowach iskierka nadziei.
Warto zwrócić uwagę także na powracający motyw psa, przede wszystkim tego nierasowego, zwanego kundlem, pojawiający się w singlowej "Trybunie małpoludu" i końcowym "Kopciuszko". Takie określenie osoby wyklętej, zepchniętej na margines społeczeństwa, a mimo to wiernej miejscu, z którego się wywodzi wykorzystał na ostatniej płycie Artur Rojek, odnosząc się do otaczającej go rzeczywistości, choć w ciut bardziej społecznym aspekcie. Co więcej, pies gościł już kilkukrotnie w dokonaniach Spiętego - o czym wspomina na początku "Kopciuszko" jego córka, Adela - choćby w twórczości Lao Che, w 2012 roku na albumie "Soundtrack", w rapowanym "Jestem psem".
"Black Mental" to album współczesny zarówno w warstwie muzycznej, jak i lirycznej. Wbrew pozorom jest też bardzo wymagający i najlepiej słucha się go w domowym zaciszu, gdy ucichną odgłosy codzienności i można z uwagą śledzić słowa. Pod warstwą przystępnych, wchodzących w głowę rytmów z pogranicza reggae, dubu, rapu i elektroniki kryją się wieloznaczne tekstowe smaczki, które wnikliwemu odbiorcy zapewnią godziny rozrywki i dużo frajdy z odkrywania przeróżnych odniesień.
Mystic/2021