Fundamentem brzmienia Black Country, New Road jest post-punk o dość nerwowym tempie oraz tak bardzo pochłaniająca uwagę ekspresja wokalisty, Isaaca Wooda, że niemal do przesady teatralna. Przypomina w tym Allena Ginsberga z religijnym natchnieniem recytującego "Skowyt", swój najpopularniejszy poemat, i nawet w treści ociera się o zbliżony poziom pretensjonalności (She flies to Paris, France, I come down in her childhood bed / And write the words I'll one day wish that I had never said / Now all that I became must die before the forum thread / The cursed vultures feed and spread the seeded daily bread).
Żaden moment "For the First Time" nie sprawia jednak wrażenia naciąganego, fałszywego albo mierzącego w stworzenie sztuki większej niż życie, a to dlatego, bo młodziutki septet zbudował na tym fundamencie istny wieżowiec, każde piętro zaprojektował w eklektycznym duchu, łącząc niezliczone style oraz nurty i na koniec zawiesił na szczycie mylącą banderę Ninja Tune - wytwórni kojarzonej głównie z leftfieldową elektroniką, a nie... no właśnie, z czym?
Instrumentalny kawałek na początku albumu zazwyczaj pełni charakter wstępu, ale w niesilącym się na dodatkowe przesłanie, prosto zatytułowanym "Instrumental" trudno doszukiwać się podobnych cech. To trwająca ponad pięć minut pełnoprawna kompozycja, która w dodatku nie zapowiada absolutnie niczego, co lada moment ma się wydarzyć. Pobrzmiewają w niej wpływy klezmerskie spod znaku klezmercore'u uprawianego chociażby przez znakomity izraelski zespół Kruzenshtern & Parohod, co nawet w odznaczającej się niebywałą otwartością trzeciej dekadzie XXI wieku jest rozwiązaniem niespotykanym.
Poza pulsującym z równą zawziętością basem, nic z tego nie przenika do kolejnego w rozpisce "Athens, France", gdzie element awangardowy przeobraża się w coś na pograniczu math rocka i melorecytacji (to stąd pochodzi wcześniejszy cytat) z dodatkiem prostej partii saksofonowej, którą dałoby się wpasować do smooth jazzowej ballady oraz krótkiego, ale zapadającego w pamięć fragmentu melodii. Tak wiele składników, a to zaledwie pierwsze wrażenie. Zgłębianie się w kompozytorskie niuanse grozi jednak całkowitym zatraceniem - to materiał godny akademickich rozprawek.
Cały materiał, a nie tylko dwa pierwsze fragmenty. Od hałaśliwej, garażowej gitary, głośnego zawodzenia saksofonu i masywnych akordów syntezatorowych w hipnotycznym "Science Fair" przez kojarzące się z dźwiękowym performancem "Sunglasses" po zaskakująco przystępne, niemalże indiefolkowe "Track X" - każdy z tych sześciu utworów prowokuje do wnikliwej analizy, a jednocześnie nie odstrasza koniecznością przeprowadzania jej, by czerpać z tej muzyki przyjemność. Wynika z tego jedyny, drobny mankament albumu - brakuje mu spójności, ale to niska cena za tak udany debiut.
Black Country, New Road ukazuje wyjątkowo przystępne oblicze muzyki awangardowej, co na londyńskiej scenie nie jest rzadkie - wystarczy spojrzeć na tamtejszy jazz i takie postacie, jak Moses Boyd, Nubya Garcia albo Joe Armon-Jones. "For the First Time" jest jednak jeszcze śmielszym krokiem naprzód czy wręcz szpagatem o wyjątkowo imponującej rozpiętości. Dla tak pomysłowego zespołu weryfikacja przy drugim krążku będzie koszmarem, ale póki co nie ma sensu wybiegać w przyszłość, lepiej wygodnie się rozsiąść i podziwiać bezdyskusyjnie jeden z najciekawszych albumów 2021 roku.
Ninja Tune/2021