Na debiutanckim "Phase" sprzed dwóch lat Australijczycy całkowicie oddali się szaleństwu i przekazywaniu strumienia świadomości, ale przy drugim podejściu, na tegorocznym albumie "Automatic", uporządkowali swoje brzmienie. Nie wybili mu zębów, zdołali je natomiast ujarzmić i doprowadzić do perfekcji.
Rozmowa z Soundrive (Jim Rindfleish - perkusista)
Nie byłbym muzykiem, gdyby nie okropne poczucie bezradności związane ze świadomością niemal całkowitego zwapnienia neuroplastyczności mojego mózgu, co zmusza mnie do tkwienia w działalności, której poświęciłem najlepsze lata mojego życia.
Zanim zostałem muzykiem, byłem byłem artystą, który rysował prowokujące szkice za pomocą ołówka.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to Hendrix, Zeppelin, Floyd.
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to "Pleasure, Joy and Happiness" Eddiego Chacona.
Mój ulubiony artysta niezwiązany z muzyką to... Prawdopodobnie jacyś komicy, aktorzy albo aktorzy zajmujący się dubbingiem.
We współczesnej muzyce najbardziej lubię maksymalny wysiłek i autentyczność. Zaangażowanie w niepowtarzalną wizję.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię leniwej albo nudnej produkcji i podobnego sposobu komponowania, fałszywych nakładek imitujących VHS, kuszenia nostalgią i innych instagramowych klisz.
Najbardziej w koncertach lubię po prostu je grać. Wchodzić w odpowiedni nastrój i dać się porwać pomieszaniu poddenerwowania i podekscytowania.
Nasza muzyka jest porównywana do dyskoteki na odległej, pustynnej planecie, organizowanej w kosmicznej oazie zamieszkałej przez niebiańskie istoty, które opowiadają sobie historie o tym, jak rozmawiały z ludźmi pod wpływem DMT.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Arrow Through Me" Wings.
Gdybym mógł zadać mojemu ulubionemu artyście jedno pytanie, zapytałbym Wings, jak zmiksowali "Arrow Through Me".
Największa mądrość, jaką w życiu usłyszałem to: Wszystko, co irytuje nas u innych może prowadzić do zrozumienia siebie samego. A poza tym: Zawsze pakuj dodatkową parę skarpet i bieliznę na wypadek dłuższej wędrówki. Kiedy jesteś naprawdę daleko i nie ma innej możliwości, mogą się przydać do rozpalenia ogniska po to, by wezwać pomoc i odstraszyć niedźwiedzie czy wilki, na które w nocy trzeba szczególnie uważać. Do świtu wszystko powinno być już w porządku, jeżeli masz ze sobą wystarczająco dużo wody. Chyba, że podróżujesz z większą liczbą osób, wtedy trzeba zabrać więcej bielizny i wody.
Gdybym w dorosłym życiu wciąż mógł robić coś, co robiłem w dzieciństwie, jadłbym niezdrowe jedzenie i nie przybierał na wadze.
Gdybym mógł zakończyć jeden spór, który dzieli ludzi, potwierdziłbym to, że kawa jest lepsza od herbaty.
Polska kojarzy mi się z piciem zimnego Żywca i orzechówki ze starymi ludźmi w gorącą letnią noc na przedmieściach Krakowa i z jedzeniem pierogów w barach mlecznych w Nowej Hucie.