Hunter Hunt-Hendrix, jedna z najbardziej nieprzewidywalnych współczesnych artystek, nagrała piąty album pod szyldem Liturgy i jest to materiał, który nie pozostawia słuchacza obojętnym. "Origin Of The Alimonies" można określić jako black metalową operę z elementami noise'u, ambientu i improwizacji. Growl występuje obok orkiestrowych aranżacji, a hałas gitarowych sprzężeń zderza się z klubową elektroniką i jazzową ekspresją. Przerost formy nad treścią? Niekoniecznie, o ile odrzuci się uprzedzenia.
To jeden z tych albumów, które potrzebują odpowiednich warunków, by zachwycić słuchacza. Muzyka dla otwartych odbiorców, którzy nie boją się odkrywać nieprzystępnych i z założenia niełatwych dźwięków, cenią eksperymenty i awangardowe rozwiązania. Takie wyzwanie dostarcza niezwykłych wrażeń i poszerza muzyczne horyzonty. Jeśli nie gustujesz w częstych zmianach tempa, pokaźnych dawkach patosu i teatralności oraz gatunkowych ekstremach, lepiej sobie odpuścić. Jeżeli jednak podejmiesz ryzyko i posłuchasz "Origin Of The Alimonies" co najmniej kilka razy, odkryjesz nie tylko nieprawdopodobny, pełen niepokoju i mroku klimat, ciekawe rozwiązania brzmieniowe, lecz nawet... wzruszające melodie.
Liturgia to obrzęd, rytuał i taka jest też ta płyta. Trzeba jej słuchać w całości, od A do Z, bo wtedy stopniowo odsłania swoje tajemnice, budując pasjonującą opowieść, która silnie oddziałuje na odbiorcę. To, co klasyczne i konwencjonalne zderza się z tym, co niejednoznaczne i kontrowersyjne - zarówno muzycznie jak i wizualnie. To dźwięki, która nie mogą się tak po prostu podobać, muszą wywoływać napięcie i budzić skrajne emocje. Właśnie tak brzmi sztuka totalna - całkowicie bezkompromisowa, niezwykle emocjonalna i przekraczająca wszelkie granice.
YLYLCYN/2020