Zgranie Navarro i Holmesa nie może dziwić - współpracowali jeszcze przed powstaniem kolektywu Irreversible Entanglements, a pierwszą część "Heritage of the Invisible" opublikowali sześć lat temu. Holmes wniósł do projektu wpływu afrykańskie, zaczerpnięte z własnego domu, ale także hip-hop czy nawet rock, który znał z ulic Nowego Jorku; Navarro wniósł folklor rodzimej Panamy, ale także naleciałości z salsy czy reggae; a ich nowy, wspólny język to zniuansowana mowa przyszłości. Wtedy jeszcze dysponująca bardzo podstawowym zasobem metafor, synekdoch i elips; dzisiaj imponująca zasobem środków stylistycznych.
Otwierające album "Initial Meditation" oddaje bez słów wszystko to, co Moor Mother melorecytuje do muzyki pozostałych członków Irreversible Entanglements - niepokój, jaki mniejszości rasowe we współczesnych Stanach Zjednoczonych odczuwają niemal na każdym kroku, nieustannie nakręcającą się spiralę strachu, ale też gniew i poczucie, że oprawców trzeba wytykać palcami i stawiać im czoła. W pierwszych sekundach Holmes nerwowo uderza po całym zestawie perkusyjnym, a w tle towarzyszą mu jedynie hałaśliwe dźwięki syntezatora, ale niespodziewanie to właśnie Navarro i jego Moog Grandmother chwile później pozostają niemalże osamotnieni na pierwszym planie (nie licząc przypinającego rozgniewanego grzechotnika tamburynu).
Czy to jest jeszcze jazz? Nawet jeżeli z odpowiedzią na to pytanie nie wiążecie decyzji o tym, czy "Heritage of the Invisible II" będzie dla was albumem interesującym, trudno odmówić sobie zadawania go przy coraz to bardziej natężającym się hałasie. Nie cała zawartość albumu jest jednak aż tak śmiałym eksperymentem, chociażby w kolejnym na liście "Plantains" Navarro sięga po swój główny instrument, nakłada na niego pogłos i wchodzi w dialog z dźwiękami wydawanymi przez perkusję z taką różnorodnością i intensywnością, jakby zasiadał przed nią mitologiczny stwór obdarzony sześcioma rękami. Zresztą to nie jedyny zawarty tutaj dialog - w tle można usłyszeć rozmowę obydwu muzyków.
Te dwa utwory zabierają łącznie dziesięć z prawie czterdziestu minut albumu, zdają się nadawać mu ton i nieco ponurą atmosferę, ale smaczków jest znacznie więcej, chociażby latynoski, dziwne chłodny rytm w "Pueblo"; kolejny dialog instrumentów, ale tym razem jakby próbowały przekonać się nawzajem o obraniu przeciwnych kierunków w "NavarroHolmes" czy najbardziej zaskakujące na albumie "Monk (Most Only Never Knew)", gdzie Nick Sanders gościnnie odgrywa salonowy utwór na pianino, ale jest przy tym gościem osamotnionym, bo przez całe cztery i pół minuty duet autorów wydawnictwa pozostaje niemy. Akurat ten eksperyment nie przynosi korzystnego rezultatu - do samej kompozycji nie można mieć zarzutów, ale pośród gnających na złamanie karku, szaleńczych i nieprzewidywalnych utwór brzmi jak zbyteczny głos nostalgii.
Żywiołowość "Heritage of the Invisible II" jest zaraźliwa, a skutki zarażenia to przytupywanie albo podrygiwanie, które i tak nie mogą okazać się skuteczną mimikrą szybkiego jak błyskawica Tchesera Holmesa. Są tutaj momenty, które zachwycą zwolenników free jazzu wykazującego większe ambicje niż powielanie pomysłów Ornette'a Colemana ("Father"), ale są też kawałki niemalże klubowe ("Remix By Madam Data"). To unikalne połączenie umysłów, które przez lata nasiąkały różnorodną muzyką, a w rezultacie nigdy nie zamknęły się na poszukiwania i kiedy to one przystępują do twórczych działań, nie ogranicza ich absolutnie nic.
International Anthem/2020