Obraz artykułu Dorian Electra - "My Agenda"

Dorian Electra - "My Agenda"

85%

Jeszcze jest za wcześnie, by jednoznacznie stwierdzić, czy hyperpop to pop przyszłości, czy jego eksperymentalna fanaberia, która nigdy nie wyjdzie poza wąskie grono fanów i fanek, ale pewne jest, że nie ma dzisiaj odważniejszej, śmielej depczącej schematy i konwenanse muzyki. A zmiana paradygmatu na tak ogromną skalę nie nastąpiła przynajmniej od stu lat.

Od stu lat, bo mniej więcej tyle mija od wynalezienia dodekafonii (metody kompozycyjnej opartej o skalę dwunastodźwiękową) przez Arnolda Schönberga. Takie porównanie może wydawać się obrazoburcze, w końcu z jednej strony mamy jednego z największych rewolucjonistów w historii muzyki, a z drugiej bandę dzieciaków w pstrokatych ciuchach, ale jeżeli dobrze się przyjrzeć zdarzeniom z Wiednia z początku wieku, to Schönberg wcale nie był na lepszej pozycji, nikt nie śmiałby go zestawiać chociażby z jedynym przychylnym mu tamtego okresu, Gustavem Mahlerem, a podczas wykonań jego dzieł dochodziło do regularnych bójek (może to dobrze, że dzisiaj najbardziej zagorzałe walki toczą się na Facebooku, a nie w salach koncertowych...). Hyperpop ma szansę stać się czymś podobnym, a im większą będzie wzbudzał niechęć wśród osób po trzydziestce, tym korzystniejszą jest to dla niego prognozą.

 

Zaczęło się od A.G. Cooka i Sophie, a dzisiaj w centrum zdają się być 100 gecs i stopniowo przyciągają postacie spoza ich specyficznego środowiska. Po swojej stronie mają chociażby Charli XCX, prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalną w mainstreamie artystkę związaną z hyperpopem, często współpracują także z Tommym Cashem, Kero Kero Bonito czy Black Dresses, a wszystkich łączy nie tylko wyzwolenie z okowów gatunkowych schematów i czerpanie z każdego z nich wszystkiego, co akurat może przydać się w realizacji kolejnej wizji, ale również jaskrawy wizerunek, prowokowanie i zaangażowanie w polityczno-społeczne sprawy. Dorian Electra jest w tym gronie wyjątkowo barwną postacią i nawet jeżeli pierwszy, dopiero sygnalizujący kierunek działań album ("Flamboyant") czy występ na Soundrive Festival 2019 z premedytacją oparty o użycie playbacku nie do końca do was przemówiły, warto sięgnąć po "My Agenda", bo to esencja hyperpopu i jego kalejdoskopowych kompozycji.

 

Dorian Electra: Na scenie jestem postacią z bajki

 

Gdybyście trafili na ten album przypadkiem, próbując dowiedzieć się, czym właściwie jest cały ten hyperpop, to warto zacząć od przedostatniego kawałka - "Ram It Down", gdzie gościnnie udzielają się wyspecjalizowany w przetwarzaniu eurodance'owych fascynacji Mood Killer, tworząca hardcore memową muzykę Lil Mariko oraz Lil Texas, dla którego 200BPM to tempo kołysanek. Już samo zestawienie tak barwnych postaci sprawia, że rezultatu ich współpracy nie sposób się domyślić przed włączeniem play, a Electra dorzuca do tego kilka piskliwych partii gitarowych i syntetyczny klawesyn, które kojarzą się z gotyckim metalem, kilka bitów i akordów rodem z Manieczek, ocierający się o hardcore breakdown czy j-popową słodycz. Wygląda to tak, jakbym wypisywał po przecinku przypadkowe zjawiska muzyczne, ale ogromna siła woli Doriana Electry sprawia, że w jakiś nadnaturalny sposób to wszystko ze sobą współgra.

 

Nieoczywiście sparowani goście pojawiają się jeszcze wielokrotnie, chociażby w otwierającym album "F the World", gdzie d0llywood1 zapewnia ekstremalnie taneczny podkład, The Garden dorzucają kilka wrzasków w ich dziwacznym, art punkowym stylu, a Quay Dash dodaje kilka rapowanych, ponurych wersów. Na pewno jednak po rzuceniu okiem na tracklistę wzrok przyciągnie utwór tytułowy, bo o ile na całym albumie dzieje się wiele, w wielu zaskakujących kierunkach, to stoją za tym młodzi ludzie z otwartymi głowami i niechęcią do skostniałego porządku muzycznego świata, o tyle tutaj wymienieni są Village People, ci sami, którzy stoją za "Y.M.C.A.", "Macho Man" albo "Go West". W dodatku dołączają do nich członkowie i członkinie Pussy Riot.

 

Punktem wspólnym jest oczywiście walka o prawa i normalne życie społeczności LGBTQ+, której Village People od dekad są ikoną, na rzecz której Pussy Riot nieraz narażało zdrowie i życie, a Dorian Electra jest współcześnie jednym z najaktywniejszych działaczy tego środowiska. Znowu nic tutaj nie powinno do siebie pasować, ale kompromis przychodzi naturalnie. Soulowy głos Victora Willisa, wersy w języku rosyjskim, wyrazisty bit, gitarowe riffy, a nawet rechot żab (nawiązanie do teorii spiskowej, zgodnie z którą chemikalia wylewane do jezior przemieniają żaby w stworzenia homoseksualne) - trzeba nietuzinkowego umysłu, żeby dostrzec w tym punkt wspólny i połączyć w tak sprawny sposób.

 

Przy całej tej wielowątkowości tym bardziej imponujące jest to, że Electra ma sprecyzowane poglądy i bez ogródek wyraża je na tle potencjalnych parkietowych hitów. Na przykład w "M'Lady" albo "Monk Mode" pokazuje podwójne standardy inceli, dla których ta sama osoba może uchodzić za wzór piękności i największe zło świata; w "Barbie Boy" odwraca role z "Barbie Girl" Aqua; a w "Edgelord" nawiązuje do zjawiska najświeższego - kwarantannowych "imprez" na Zoomie przeznaczonych dla osób LGBTQ+, na których pojawiają się tytułowi "edglelordzi" i ku własnej, niezdrowej podniecie prezentują swastyki albo konfederackie flagi. Z jednej strony sens tego równościowego przekazu nie jest niczym nowym, z drugiej został uwspółcześniony o realia dzisiejszego świata, a tym samym nie jawi się jako filozoficzna idea (co niektóre osoby może odstraszać), a raczej jako nasza codzienność.

 

Niech ten rok już się skończy - to życzenie, które często pada w reakcji na wyjątkowo parszywy 2020 rok, ale przekonanie, że okrążenie Słońca może coś zmienić i w następnych dwunastu miesiącach czeka nas lepszy świat to myślenie utopijne. Na pewno natomiast czeka nas coraz więcej zaangażowanych, bezpardonowych albumów. Hyperpop ma szansę stać się tym, czym ponad czterdzieści lat temu był dla młodzieży punk rock - sprzeciwem na każdej płaszczyźnie, od polityki po sposób tworzenia muzyki, a Dorian Electra albumem "My Agenda" udowadnia, że jest jedną z najciekawszych postaci tej sceny.


wydanie własne/2020



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce