Kwestia oddzielenia artysty od dzieła jest szczególnie kłopotliwa, kiedy mamy do czynienia z wybitną muzyką, ale niekoniecznie z ludźmi, których pozamuzyczne poczynania zasługują na poklask (chociażby Morrissey czy XXXTentacion - więcej na ten temat opowiadamy w jednym z odcinków podcastu Soundrive Live). Podobna zależność czasami zachodzi jednak w odwrotnym kierunku - artysta może być prywatnie tak fajnym człowiekiem, że krytyka jego twórczości przychodzi z trudem i takim przypadkiem jest właśnie Action Bronson.
Na "White Bronco" wyłożył się wyjątkowo dotkliwie, ale wcześniejsze "Blue Chips 7000" nie było znacznie lepsze, a nawet jego szczytowe jak dotąd dokonanie - "Mr. Wonderful" z 2015 roku - to garstka świetnych kawałków przepleciona znośnymi średniakami. Bronson to ciekawa, barwna osobowość, ale jako raper jest jednowymiarowy i nie wykazuje potrzeby poszerzania horyzontów. W ostatnim czasie z premedytacją wszedł zresztą w rolę własnej karykatury, o czym bez skrępowania nawija w "C12H16N2", gdzie przedstawia się jako autor, piosenkach, tancerz, degustator egzotycznych oliw z oliwek, aktor. Przewrotnie jednak kiedy mogłoby się wydawać, że jest mu wszystko jedno, a muzykę nagrywa tylko po to, by nadal podpisywano go przy innych projektach jako rapera, wydał całkiem udany, utrzymany w romantycznym, momentami niemal smooth jazzowym nastroju album.
"Only For Dolphins" dedykowane jest tytułowym ssakom, a ich głosy to główny element spajający dwanaście nowych utworów. "Latin Grammys" napędza funkowy rytm, "Vega" czaruje barowym jazzem, "Splash" kipi od seksu w przaśnym wydaniu disco, a "Cliff Hanger" grawituje w kierunku reggae - wszystkie ze sobą współgrają, ale tu i ówdzie wplecione impulsy ultradźwiękowe, za pomocą których komunikują się delfiny, czy szumy fal nadają albumowi niemalże koncepcyjny charakter, a jak już dacie się wciągnąć, znalezienie odpowiedniego momentu na przerwę zanim dotrzecie do samego końca może okazać się zbyt trudne.
Rambo, Nickelodeon, wrestling (nawiązania do Lexa Lugera, Brocka Lesnara, Undertakera czy Big Van Vadera), komiksy Marvela, Elmеr Fudd, Super Mario Bros., Nicolas Cage - jako doświadczony szef kuchni Bronson doskonale wie, że jesteś tym, co jesz, a jego dieta składa się głównie z popkulturowych dań głównych, do których nawiązuje w dokładnie każdym tekście. W podobny sposób można potraktować "Only For Dolphins" - jak niezbyt ambitny, ale posiadający walory kina kultowego film akcji, superbohatera z majtkami nałożonymi na rajtuzy albo jedyny teatr, który każdego tygodnia gra ciąg dalszy wcześniejszej historii, czyli "wolną amerykankę". Może nazwanie Bronsona raperem klasy B byłoby zbyt dalekim posunięciem, ale na nowym albumie ma wyraźnie popcornowy aromat i jako niezbyt ambitna, ale sprawnie przygotowana porcja rozrywki smakuje wyśmienicie.
Loma Vista/2020