Obraz artykułu Schnellertollermeier - "X"

Schnellertollermeier - "X"

75%

X - iloczyn kartezjański, symbol wyrzutków, tajemnicy, oznaczenie oddanego głosu czy ważnego punktu na mapie.

Znak o dziesiątkach znaczeń, mimo że w języku polskim niemal nie występuje. Od teraz oznacza dodatkowo jeden z najdziwniejszych albumów, jakie przyjdzie wam włożyć do odtwarzaczy.

Zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby Ornette Coleman albo Charles Mingus słuchali w młodości Gojirę, TesseracT albo Cult of Luna? Już nie musicie się zastanawiać - wtedy już lata temu powstałby Schnellertollermeier. Esencją ich najnowszego wydawnictwa jest utwór tytułowy, od którego rozpoczyna się przygoda z twórczością trzech Szwajcarów. Ponad dwudziestominutowa ścieżka na otwarcie to w show-businessowych realiach samobójstwo, niemniej tutaj mamy do czynienia z odmiennymi realiami, nieznaną dotąd rzeczywistością. Przez cztery i pół minuty zespół buduje ścieżkę z monotonnie powtarzanych, wysokich dźwięków gitarowych, wprowadzającego w trans basowego rytmu i połamanych, budujących napięcie partii perkusyjnych. Na jej końcu basista Andi Schnellmann robi gwałtowny zwrot i wraz z akompaniującymi mu kolegami zdziera każdą jedną kosteczkę wcześniej położonego bruku, po czym wszyscy łapią oddech w wyciszającym fragmencie, który nie jest zresztą ostatnią gwałtowną zmianą tempa podczas "X".

Schnellertollermeier nie musi mieć jednak każdorazowo aż tak długiego dystansu, żeby prezentować talenty w totalnym dewastowaniu muzycznych schematów. W "Riot" wystarczają im niespełna cztery minuty, aby przeprowadzić eksperyment pozostawiający słuchacza w zadumie, głowiącego się, czy to była jeszcze muzyka, ale jednocześnie pozbawionego wątpliwości, że nie ma to absolutnie żadnego znaczenia. Pośród natłoku szaleństw znalazło się również miejsce na nieco wyraźniejszą melodię, dla równowagi opatrzoną niemożliwym do wypowiedzenia tytułem "///\\\///". W tej niepokojącej balladzie wyraźnie słychać, jak tercet próbuje utrzymać w ryzach chaos, który niemal zawsze przemawia przez ich kompozycje, a powściągliwość to jedna z najważniejszych cech wybitnych instrumentalistów.

Gitarowe trio to minimalny zestaw naturalnie implikujący wysoką dawkę energii. Szwajcarzy nie są jednak typowym power trio, które wykorzystuje uwielbianego przez recenzentów "rockowego pazura". W tym przypadku mamy do czynienia z doskonałym połączeniem surowej mocy z eksperymentalnym majstersztykiem.

Dla fanów: Zu, Mombu, Fire! Orchestra


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce