Obraz artykułu The Devil's Trade - "The Call Of The Iron Peak"

The Devil's Trade - "The Call Of The Iron Peak"

70%

Szanuję artystów całkowicie samodzielnych i samowystarczalnych. Takich, którzy piszą muzykę i teksty, śpiewają, grają, nagrywają i produkują albumy. Kiedy tworzy się coś w pełni autorskiego, wtedy wkłada się w ten proces najwięcej emocji, a muzykiem wyznającym tę zasadę jest pochodzący z Węgier Dávid Makó, który publikuje pod szyldem The Devil's Trade.

Makó w piękny sposób łączy to, co jest mu bliskie geograficznie z odleglejszymi inspiracjami. Znajdą tutaj coś dla siebie zarówno fani estetyki country, skandynawskiego, mrocznego folku spod znaku Wardruny, Sólstafir czy Grifta, nowego wcielenia polskiej grupy Rosk z albumu "Remnants", jak i spokojniejszych, akustyczno-balladowych kompozycji Pearl Jam czy solowych dokonań Eddiego Veddera.

 

Nie ma tutaj półśrodków, zagrań pod publikę, komercyjnych chwytów stosowanych po to, by trafić w czyjeś gusta. To bardzo osobisty i bezpośredni album. W twórczości The Devil's Trade można odnaleźć niesamowitą wrażliwość i szczerość, które jednych mogą całkowicie odrzucać, innych zahipnotyzować, chwycić za serce, wkraść się w duszę i na długo pozostać w pamięci. To wartościowy materiał, któremu warto poświęcić uwagę, ale trzeba znaleźć na to odpowiednią porę - "The Call Of The Iron Peak" wymaga skupienia, cierpliwości, refleksji, odpowiedniego nastroju i być może kilku podejść.

 

"The Call Of The Iron Peak" to bardzo spójna płyta. Utwory, w których przeważają bezpośrednie dialogi wokalu z gitarą z drobnym dodatkiem perkusji i innych instrumentów rytmicznych, na których zagrali przyjaciele muzyka, płynnie łączą się ze sobą w niełatwą, kipiącą od emocji historię. Dominuje zdecydowanie negatywna paleta doznań - smutek, tęsknota, chwilami rozpacz, a przede wszystkim niepokój i nostalgia. Nastrój muzyki The Devil's Trade trafnie podkreśla rzucająca się w oczy, fantastycznie narysowana, czarno-biała okładka autorstwa Roberta Borbasa zwanego też Grindesing.

 

Nawet jeśli z natury tryskamy energią i pozytywnym nastawieniem do życia, raz na jakiś czas czujemy się przybici, stęsknieni, zagubieni, niepewni jutra - warto wtedy posłuchać "The Call Of The Iron Peak" (na przykład na spacerze po górach, plaży czy lesie). Dzięki temu przemierzając bezkresne ścieżki i szlaki, będziecie mogli zanurzyć się we własnych myślach, pogodzić z losem, poszukać sensu pewnych działań czy decyzji. Jeżeli jednak będziecie chcieli posłuchać czegoś lekkiego i niezobowiązującego, lepiej rozejrzyjcie się za innym albumem.


Season Of Mist/2020



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce