Nie napiszę, że krok naprzód albo wstecz, dzisiaj to już powinno być jasne, że w muzyce raczej drepcze się w kółko i czasami zatrzymuje na mniej lub bardziej przypadkowym polu. "Leave A Bruise" leży zresztą w bezpośrednim sąsiedztwie wydanego dwa lata temu "No Snow" - nadal jeżeli dokleić mu etykiety z hasłami "shoegaze", "dream pop" czy najbardziej ogólną - "rock alternatywny", nie odpadną, choćby trio z całych sił szarpało za struny i katowało zestaw perkusyjny.
Zmiana dotyczy przede wszystkim nastroju, osłabienia melancholii i nostalgii (ale nie zniwelowania ich całkowicie) na rzecz utworów o nieco bardziej tanecznym zabarwieniu. Przykładem niech będzie otwierające album - i zawierające taniec w tytule - "John Cazale Was A Dancer". Jeżeli zerkniecie na zdjęcia przedwcześnie zmarłego Cazale'a (aktora z zaledwie garstką ról na koncie, ale samymi znakomitymi - między innymi w "Pieskim popołudniu", "Łowcy jeleni" i "Ojcu chrzestnym"), możecie odnieść wrażenie, że królem parkietu nie był, ale jeżeli dacie wiarę tytułowi utworu, to musicie uwierzyć także w to, że Free Games For May mogłoby mu w tych pląsach przygrywać.
Do wyrwania się ze strefy komfortu zachęca przede wszystkim sekcja rytmiczna i pulsujący bit, który nie przestaje pobudzać nawet wtedy, gdy Pascal Buła (tutaj akurat śpiewający na pierwszym planie) przeciwstawia mu beznamiętnie artykułowane zdania albo kiedy przesterowana gitara rozpoczyna zawodzenie. Po nałożeniu na album fiszki z napisem "shoegaze" można by się spodziewać, że wszystkie te wysokotonowe hałasy i tremolo z pogłosem ułożą się w crescendo prowadzące do autodestrukcji, ale ostatnie sekundy to finał równy i wyciszający.
Jeszcze bardziej do przytupywania nakłania "Dorothy" (już z Hanną Went przed mikrofonem), którego kręgosłupem ponownie są bas i perkusja. Obydwa grają proste (chociażby przejście złożone wyłącznie z kilku uderzeń w werbel), powtarzające się i chwytliwe partie, co w połączeniu z tym razem nie aż tak bardzo jazgoczącą gitarą wyraźnie grawituje ku indie rockowej estetyce.
Nawet łagodniejsze momenty EP-ki ("Bad Idea" i "Magpie") uderzają w inny nastrój niż utwory z "No Snow". W pierwszym z nich Went śpiewa w charakterystyczny, nieco upiorny i kojarzący się z Siouxsie Sioux sposób, ale instrumenty przeciwstawiają się tym czarom i grają raczej pogodnie; w drugim słowo "czary" ma nawet bardziej uzasadnione zastosowanie, bo chociaż przez kilka pierwszych sekund można odnieść wrażenie, że to piosenka ogniskowa, chwilę później do akustycznej gitary i grzechotki dołączają dziwne, jakby wyciągnięte z zupełnie innego albumu (na przykład ze ścieżki dźwiękowej do "Twin Peaks") akordy syntezatorowe, co nadal może przywodzić na myśl ognisko, ale rozpalone w ramach praktykowania tajemniczych obrzędów.
Największym atutem "Leave A Bruise" jest garażowe, nieco lo-fi brzmienie, bo nie trudno sobie wyobrazić, że dokładnie te same sześc utworów (no może pięć, "Magpie" byłoby troch większym wzywaniem) po przetworzeniu przez odpowiednie oprogramowanie i osłuchanego z trendami producenta stałoby się radiowymi hitami. Free Games For May sabotuje swój przebojowy potencjał, ale w zamian bije od ich twórczości szczerość, która zmusza do wielokrotnego zapętlania tej dwudziestopięciominutowej EP-ki.
wydanie własne/2020