Obraz artykułu Thomas Azier - "Love, Disorderly"

Thomas Azier - "Love, Disorderly"

98%

Czy możliwe jest uchwycenie "duszy świata" w muzyce? Wielu próbowało tego dokonać, ale czy komukolwiek się udało? Odpowiedź na te pytania można znaleźć na "Love, Disorderly", czwartym albumie Thomasa Aziera, który myśli i spostrzeżenia ubrał w dźwięki, tworząc zwarty i trafny opis rzeczywistości.

"Love, Disorderly" to album bezpośredni i szczery, dlatego też niełatwy. Liczne podróże i poczynione w trakcie nich obserwacje sprawiły, że Holender stracił zainteresowanie fikcją, mitologią i opowiadaniem zmyślonych historii. Zamiast tego z muzyki uczynił przestrzeń do eksperymentów, próbuje uchwycić dzikość, wolność, niebezpieczeństwo oraz pokusy otaczającego go świata. Z improwizacji wokół tych wątków powstało dziewięć niezwykłych utworów, które znalazły się na płycie.

 

Podniecenie, ekscytacja, napięcie i ciekawość - tym Azier karmi słuchaczy już od samego początku, a całość zespala harmonią oraz nieprzewidywalnością. Instrumentalne "Love, Disorderly" fascynuje i przygniata mocą, Azier pokazuje, że będzie to album emocjonalny, który zarówno od odbiorców, jak i od niego samego wymaga silnego zaangażowania i skupienia.

 

Wolność, jaką daje Holendrowi niezależność została w pełni uwolniona, odblokował w swojej głowie kilka drzwi, które do tej pory pozostawały zamknięte. Na płycie poza eksperymentalnym artystą Obi Blanche, można usłyszeć także orkiestrę. To właśnie długie, instrumentalne i niemal filmowe wprowadzenie do "Hold On Tight" oraz pobrzmiewająca w głosie desperacja wzmacniają uczucie wszechobecnego chaosu i niebezpieczeństwa oraz kruchości życia. Thomas Azier krytykuje media społecznościowe i społeczeństwo uzależnione od telefonu ("Entertainment"). Pokazuje, że żyjemy w czasach, w których nasz mózg jest ciągle atakowany obrazami, wiadomościami, reklamami na Instagramie i pornografią, które w końcu stają się tym samym rodzajem bodźców i trudno je rozróżnić.

 

Na "Love, Disorderly" Azier w dużej mierze zrezygnował z wysokich dźwięków w partiach wokalnych na rzecz niższych i głębszy, w których porusza się swobodniej, dlatego znajdziemy tutaj miękkie i delikatne ballady ("If There's A God") czy wręcz niebiańskie kołysanki ("Open Your Arms"). Prawdziwe zaskoczenie następuje jednak pod koniec, wraz z coverem "Freed From Desire" zespołu Gala. Po pierwszych sekundach ciężko rozpoznać oryginał, później pojawia się wrażenie, że może to tylko jakaś zajawka i wprowadzenie do właściwego utworu, ale nie! Do tej pory "Freed From Desire" kojarzył mi się tylko i wyłącznie z obcokrajowcami bawiącymi się w pubach na Starym Mieście, tymczasem Azier wyniósł tę piosenkę na poziom iście królewski, wlewając w nią zupełnie nowe życie, dodając dostojności i zamieniając taneczne kroki na intonowany tekst oraz pełne desperacji okrzyki nawołujące do uwolnienia się spod siły pożądania.

 

Wrażliwość i przejmująca emocjonalność to ważne elementy pojawiające się w każdym z utworów, w których dźwięki, a nie teksty odgrywają najistotniejszą rolę. Azier oddaje dynamikę otaczającego nas świata, który przyśpiesza, wyobcowuje i wymaga od ludzi coraz więcej. Od zawsze lubił eksperymentować w poszukiwaniu nowych dźwięków, a album "Love, Disorderly" jest najlepszym tego wyrazem - stanowi wspaniałą i zapierającą dech w piersiach przygodę.


Hylas Records/2020



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce