Ruby McKinnon na początku marca obchodziła dwudzieste drugie urodziny, ale pod szyldem Flower Face występuje już od ośmiu lat. Nagrała w tym czasie szereg utworów, singli i dłuższych materiałów, próbując sił w muzyce elektronicznej czy indie rocku, ale jej najpotężniejsza broń to minimalizm, nieco ponure brzmienie i niemalże wyszeptywane, osobiste teksty.
Rozmowa z Soundrive
Nie byłabym muzykiem, gdyby nie to, że rodzice nigdy nie pozwolili mi porzucić lekcji gry na fortepianie, nawet kiedy nie chciałam już się uczyć.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to The White Stripes!
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to nowe Perfume Genius.
Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to Gustav Klimt [malarz i grafik], Ron Hicks [malarz], Jenny Holzer [artystka neokonceptualna] i Lynne Ramsay [reżyserka między innymi "Musimy porozmawiać o Kevinie"].
We współczesnej muzyce najbardziej lubię więź pomiędzy artystami i fanami.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię oczekiwania od artystów, że będą nieustannie wydawać nową muzykę. Potrzebujemy czasu, żeby złapać oddech!
Najbardziej w koncertach lubię znajdować się w pomieszczeniu pełnym ludzi, którzy słuchają tego samego utworu w tym samym czasie, a jednak odczuwają nieskoczenie wiele odmiennych emocji.
Moja muzyka jest porównywana do każdej smutnej, obdarzonej delikatnym głosem wokalistki we wszechświecie.
Gdybym mogła sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Mary" Big Thief.
Polska kojarzy mi się z moją mamą, jest w połowie Polką.