Jeżeli Amy Love i Georgia South faktycznie poczuły, że coraz więcej oczu zwraca się w ich kierunku, a apetyty rozbudzone przez single i EP-ki ściągną wygłodniałe tłumy, to objawiło się to jedynie dość długim czasem oczekiwania na debiutancki krążek. Brak pośpiechu pozwolił jednak uniknąć często powtarzanego błędu - na "Who Are The Girls?" nie ma szeregu niespójnych, przypadkowo zestawionych utworów (ewentualnie poddanych ujednolicającym aranżacjom), które mogliśmy usłyszeć już wcześniej. Poza "Lose Your Head" z 2018 roku, trafiły tutaj trzy niedawne single skomponowane z myślą właśnie o tym wydawnictwie oraz sześć nowych kawałków, co składa się na półgodzinne, wysokoenergetyczne doświadczenie z pogranicza punk rocka i hip-hopu.
Niby nic nowego, rezultaty zderzania tych dwóch gatunków zostały szczegółowo opisane dawno temu, niezależnie od tego, czy będzie to bardziej rapcore, czy bardziej nu metal, czy coś pomiędzy (na przykład Body Count). Nova Twins nie da się jednak podciągnąć pod żaden z tych kierunków (jeżeli już usilnie szukać porównania, to najbliżej im do Ho99o9 albo Bob Vylan), podążają własną ścieżką, a odkrycia, jakich dokonują po drodze sprawiają, że ciągnie się za nimi sznur wyznawców. To nieprzyzwoicie przebojowa muzyka; utwory, które nigdy nie przekraczają czterech minut; po rozpisaniu na pięciolinii wyglądają na dziecinnie proste; a jednak są niezaprzeczalnie oryginalne i uzależniają szybciej niż cukier.
You're in the vortex now / Flip the switch to distorted sound / We are the underground - tak przedstawiają się członkinie Nova Twins w otwierającym album "Vortex". Ostatnie z tych zdań zgadza się a priori, kolejne zostają potwierdzone w odwrotnej kolejności niż deklarowana. Mija mniej więcej pół minuty, kiedy przestery zostają włączone, ale przewrotnie to nie ten gitarowy zajmuje miejsce na pierwszym planie, tylko basowy, do tego stopnia zniekształcający sygnał, że przypomina raczej syntezator. Po połączeniu z zadziornym głosem (gdzieś pomiędzy rapem, skandowaniem a śpiewaniem) i obezwładniającą melodią, przepowiednia z pierwszego wypowiedzianego na "Who Are The Girls?" zdania spełnia się - trafiamy do wiru, przedziwnego miejsca w innym wymiarze, gdzie natężenie emocji wzrasta z przeboju na przebój. Oczywiście są to "przeboje" umowne, bo radio i tym bardziej telewizja w 2020 roku takiej muzyki nie podchwycą, ale jeszcze na początku tego wieku Nova Twins bez wysiłku mogłyby wyrosnąć na gwiazdy największego kalibru.
Zmienia się stopień chwytliwości (większy na przykład w "Devil's Face", "Undetaker" albo zahaczającym o industrialny rock "Taxi"; mniejszy w "Play Fair", "Not My Day" czy przede wszystkim anty-balladzie "Ivory Tower"), pozostaje kompulsywna potrzeba wracania do "Who Are The Girls?", bo to jeden z tych albumów, które udowadniają, że prędzej wyginą karaluchy niż zginie rock.
wydanie własne/2020