Nie tylko w black metalu dzieją się dzisiaj rzeczy najbardziej nieoczywiste, niedawno poświęciliśmy odcinek podcastu Soundrive Live dowodzeniu, że scena death metalowa jest równie silna, a najciekawiej - jak to zazwyczaj bywa - jest gdzieś na pograniczu gatunków, czego niemieckie Morast jest najlepszym dowodem.
Rozmowa z Soundrive [Jens Aschemeier - gitara]
Nie byłbym muzykiem, gdybym był lepszym piłkarzem.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to ścieżka dźwiękowa z drugiej części "Gliniarza z Beverly Hills".
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to Angst Skvadron.
Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to Hieronim Bosch i Banksy, ale tylko ze względu na to dzieło sztuki, które samo się zniszczyło po sprzedaniu - czy można wymyślić lepszą deklarację swoich przekonań?
We współczesnej muzyce najbardziej lubię... nie ma w niej niczego nadzwyczajnego, dobra muzyka to dobra muzyka.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię tego, że jest niegroźna.
Najbardziej w koncertach lubię, kiedy ściana dźwięku uderza w ciebie jak niszczycielska siła.
Nasza muzyka jest porównywana do mrocznej jesiennej burzy.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Ghost Walking" Mighty Sphincter.
Polska kojarzy mi się z Marią Curie-Skłodowską, Adamem Małyszem i Lechem Wałesą.