Dwanaście fragmentów trwającego niecałą godzinę "X: The Godless Void and Other Stories" buduje ciekawą, pełną zwrotów akcji i zmian nastroju opowieść - chwilami podniosłą i patetyczną, innym razem porywającą indie rockową energią; intrygującą instrumentalnymi odjazdami niczym dobra progresywna płyta; a także klimatyczną i hipnotyzującą za pomocą elektroniki. W melodiach pobrzmiewa nostalgia za uniwersalnością pop-rockowych piosenek z końca XX wieku, a nad całością unosi się hipnotyzująca, tajemnicza atmosfera.
Muzycy nie boją się zabaw z konwencjami, łączą ze sobą różne gatunkowe elementy - czasami takie, które pozornie nie dają się logicznie zestawić. Mogłoby się wydawać, że zgodnie z przysłowiem co za dużo, to niezdrowo, a jednak Conradowi i Jasonowi - z pomocą kolegów - udało się stworzyć kompozycje świeże i niebanalne. Znajdą tu coś dla siebie zarówno fani The Beatles, jak i alternatywnego pop-rocka spod znaku Oasis czy The Smashing Pumpkins. Są tu dźwięki, które przypadną do gustu osobom lubiącym gitarowe zgrzyty i psychodeliczne kołysanie, jak i tym, którzy cenią budowanie napięcia z domieszką eksperymentalności oraz momenty, które skłaniają do niekontrolowanego wybijania rytmu.
Wyrafinowania i melancholii dodają utworom partie skrzypiec oraz fortepianu. Delikatność spotyka gitarową moc, a balladowa lekkość równoważy pełne energii riffy. Momenty hałaśliwe i garażowe występują obok tych, które bez problemu odnalazłyby się wśród radiowych hitów. Całość dopełnia emocjonalny głos wokalisty, który sprawia, że śpiewane przez niego frazy nabierają szczerego, osobistego charakteru.
Czy to najlepszy, po prostu kolejny dobry, czy może najgorszy album w dorobku zespołu? Nie ma sensu tego oceniać - zależy to tylko i wyłącznie od osobistych preferencji. Z pewnością jest to interesujący materiał, a dzięki gatunkowemu eklektyzmowi i przystępności zawartych na nim melodii, uniwersalny. Słychać też wyraźnie, że muzycy czerpali sporą radość z jego nagrywania. Jeśli przy pierwszym odsłuchu nie będziecie pewni, czy chcecie wrócić do tej płyty, nie poddawajcie się - to jeden z tych albumów, który odkrywa karty powoli, zmieniając się jak kameleon. Przy kolejnych próbach dostarcza innych wrażeń, a z odsłuchu na odsłuch coraz bardziej wwiercając się w umysł słuchacza.
Dine Alone/2020