Jak to zazwyczaj bywa, pomógł przypadek. Na weselu znajomych Alexis Mincolla poznał Adama Jonesa, gitarzystę Tool, z którym wkrótce zaprzyjaźnił się, ale nie chciał być typem osoby polującej na okazje i nigdy nie wspominał o swoim zespole. Jones w końcu i tak się dowiedział, a kiedy wybrali się razem na seans "Marsjanina" Ridleya Scotta, zaproponował wspólną trasę koncertową. 3Teeth grało dotąd w średniej wielkości klubach, a chwilę później znaleźli się w wielkiej hali w San Francisco, w dodatku z muzykami Metalliki na widowni. Lexa potrzebował chwili (dokładnie dwóch utworów), żeby się otrząsnąć, a reszta to już pasmo sukcesów, łącznie z trasą u boku Rammstein czy znakomitym ubiegłorocznym albumem - "Metawar".
Rozmowa z Soundrive [Alexis "Lex" Mincolla - wokal]
Nie byłbym muzykiem, gdybym nie odpowiednia ilość traumy w dzieciństwie.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to "Chaos A.D." Sepultury.
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to "Country Girl Uncut" Boy Harsher.
Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to Stanisław Szukalski, Matthew Barney, Stefan Sagmeister.
We współczesnej muzyce najbardziej lubię wykorzystywanie internetu jako sposobu na tworzenie przekazu o szerokim zasięgu obejmującym miejsca, w których nigdy nawet nie byłem.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię stawek za wynagrodzenia z serwisów streamingowych.
Najbardziej w koncertach lubię tworzenie tymczasowej strefy autonomicznej istniejące poza ustalonymi kanałami rzeczywistości.
Nasza muzyka jest porównywana do BDSM.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "So What" Ministry.
Polska kojarzy mi się z "Warsaw Ghetto" Nitzer Ebb.