Koktajlowa konsystencja większości współczesnej muzyki niby pozwala snuć domysły o brzmieniu poszczególnych zespołów na bazie wymienianych przez nie inspiracji, a jednak często smak potrafi zaskoczyć do tego stopnia, że trudno go nazwać. Takim przypadkiem jest teksańskie Being Dead, gdzie z jednej strony wyraźne są wpływy lat 60. (od garażowego rocka przez rock psychodeliczny po kalifornijski pop), a z drugiej nie ma wątpliwości, że taka muzyka mogła powstać tylko w XXI wieku.
Rozmowa z Soundrive
Nie bylibyśmy muzykami, gdyby nie... Robimy to dla naszych dwóch pięknych koni - Faye i Mateo. Wszystkie utwory są dedykowane im i nimi inspirowane.
Nasza ulubiona muzyka z dzieciństwa to Joe Scruggs.
Nasza ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to Chronophage.
Nasi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to Eric Andre i Kevin McNamee-Tweed.
We współczesnej muzyce najbardziej lubimy dramatyzm.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubimy bezpieczeństwa. Ludzie działają zbyt zachowawczo, trzymają się schematu.
Najbardziej w koncertach lubimy możliwość nasrania komuś do ust. Albo seksualne napięcie pomiędzy nami a publicznością.
Nasza muzyka jest porównywana do Young Marble Giants, Sonic Youth, The White Stripes, Mariah Carey, The Shaggs albo po prostu syfu.
Gdybyśmy mogli sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się nasz, byłoby to "The Sound of Silence" Simon and Garfunkel.
Polska kojarzy się nam z dobrymi przyjaciółmi z czasów młodości.