Obraz artykułu Pleiadees - "Pleiadees"

Pleiadees - "Pleiadees"

89%

W "30 sekundach jazzu" Dave'a Gelly'ego poza krótkimi opisami zaczerpniętymi z historii gatunku, umieszczono również dział zatytułowany "Co dalej z jazzem?". Próżno tam jednak szukać chociażby wzmianki o jego najmroczniejszym obliczu, a przecież pierwotnie wydano tę książkę w 2016 roku, piętnaście lat po opublikowaniu utworu "Darkjazz" Bong-Ra.

Mroczny jazz, w odróżnieniu od wielu innych awangardowych nurtów, zdaje się być nie tyle krytykowany albo odrzucany przez muzyków oraz dziennikarzy, co całkowicie pomijany i niedostrzegany. Sam termin ukuł Jason Kohnen (dzisiaj działający głównie w The Thing With Five Eyes) i to już w 1998 roku, a w rozmowie, którą przeprowadziłem z nim na potrzeby katalogu festiwalu Jazz Jantar 2018 wyznał:

 

W przypadku The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble określenie "darkjazz" zostało stworzone dla opisania mroczniejszej formy jazzu. Oczywiście Bohren & der Club of Gore stworzyli podobny styl już wcześniej, ale wydaje mi się, że częściej określano go "jazzem detektywistycznym" albo "noir jazzem", albo w ogóle nie miał żadnej etykiety w tamtym czasie. Dopiero w 2009 czy 2010 roku odkryłem Bohren i uświadomiłem sobie, że istnieją twórcze osoby o podobnych umysłach do mojego. Pleiadees to trzy takie osoby, a na debiutanckim albumie poszerzają definicję darkjazzu.

 

"Pleiadees" zawiera tylko trzy utwory, ale trwające ponad czterdzieści minut i nawet ten podział jest bardzo umowny - równie dobrze można by zrezygnować z kilkusekundowych przerw i pozostawić jeden przeobrażający się materiał dźwiękowy. Zmienność barw, nastrojów, tempa czy dynamiki wewnątrz pojedynczej kompozycji (choć zdaje się, że są tu także fragmenty improwizowane) jest nie mniejsza niż pomiędzy wszystkimi trzema.

 

Najlepszy przykład to dziewiętnastominutowe "How To Step Out of Solidity and Vaporize Yourself" przypominające drone'owe zawodzenie spod znaku Sunn O))), czemu sprzyja instrumentarium wykorzystywane przez zespół - elektryczny bas, elektryczna gitara, perkusja i perkusjonalia. Po czterech minutach hałas niemal całkowicie schodzi na odleglejszy plan, zastępują go powoli wychodzące na front sonorystyczne odgłosy, a te z kolei kilkanaście sekund później zagłuszają samplowane odgłosy plemienne. Chaos zaczyna krzepnąć, wibrafon i trąbka (gościnnie zagrał na niej Gabriele Mitelli) znajdują rytm i melodię, ale to jeszcze nie jest punkt docelowy, to dopiero połowa utworu, który dalej transformuje jeszcze w ciężki, hipnotyczny motyw przypominający Swans czy niemal ambientowe tło. Ostatnia minuta zaskakują natomiast niemalże blastami na... wibrafonie. Jeżeli zastanawialiście się kiedyś, jak brzmiałby death metal odgrywany na tym instrumencie, Cristiano Calcagnile udziela odpowiedzi.

 

Z podobnych składników ulepione są "They Offer Platitudes, You Will Learn To Breathe Underwater" i "A Diamond Hidden in the Mouth of a Dragon", zmieniają się proporcje i nasycenie. Umiejętności techniczne i wirtuozerskie popisy nie mają w przypadku darkjazzu większego znaczenia, a wręcz są niepożądane jako miazmat odwracający uwagę od esencji tej muzyki, czyli tajemniczej, wprowadzającej w refleksyjny nastrój atmosfery. Pleiadees na tle większości zespołów zaliczanych do tego nurtu i tak wyróżniają się stronieniem od ciszy oraz wykorzystywaniem stosunkowo dużej ilości odważnie łączonych dźwięków, niemniej nie ma w tej muzyce zachęty do podrygiwania czy przytupywania. Brzmienie włoskiego tria jest jednoznacznie chłodne, zamiast podrywać z siedzenia, raczej wbija w nie z impetem.

 

Dzisiejszy free jazz w znacznym stopniu porzucił wolność na rzecz ściśle określonej estetyki, co sprawia, że wiele współczesnych albumów nawet jeżeli potrafi porwać, nieznacznie różni się od tego, co Ornette Coleman nagrywał w latach 60. Wielu innych muzyków drogę ku czemuś nowemu upatruje z kolei w łączeniu jazzu z innymi gatunkami - hip-hopem, ambientem czy wpływami etnicznymi z różnych zakątków świata. Darkjazz tymczasem choć spychany na margines, stanowi wyjątkowo świeży głos. Na pewno wciąż brakuje mu tak wybitnych albumów, jakim dla free jazzu było "The Shape of Jazz to Come" Colemana, ale "Pleiadees" jest całkiem blisko i obok debiutanckiego wydawnictwa The Kilimanjaro Darkjazz Ensemble stanowi najlepszy wstęp do mrocznego jazzu.


Subsound/2019



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce