Wirtuozeria nie jest dla Bavoty najistotniejszym elementem muzyki - jego fortepianowe utwory łączą cechy zaczerpnięte ze współczesnej muzyki klasycznej, a także z popu. Z początku mogą wydawać się łatwe, przyjemnie, doskonale nadające się na tło do wykonywania innych czynności, ale kiedy wsłuchać się w nie, odkrywają wiele dodatkowych, fascynujących warstw.
Rozmowa z Soundrive
Nie byłbym muzykiem, gdyby nie możliwość wchodzenia w relacje z ludźmi i wyrażania najbardziej szczerej części mnie.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to... Trudno sobie przypomnieć! Pierwszą artystką, jaka przychodzi mi do głowy jest Tracy Chapman.
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to Bon Iver, Ben Howard, The War on Drugs, Phoebe Bridgers, FKA Twigs.
Moi ulubieni artyści niezwiązani z muzyką to Paolo Sorrentino, Egon Schiele, Tiziano Terzani.
We współczesnej muzyce najbardziej lubię wiele zajmujących się nią osób i wsparcie, jakie otrzymuje od nich każdego dnia.
We współczesnej muzyce najbardziej nie lubię tego, że wiele osób nie ma wystarczająco dużo czasu, by się w nią wsłuchać. Wszystko dzieje się szybko i do wszystkiego jest łatwy dostęp, ale to wcale nie oznacza niczego dobrego.
Najbardziej w koncertach lubię podróżowanie i poznawanie wspaniałych ludzi.
Moja muzyka jest porównywana do Ludovico Einaudiego, Nilsa Frahma, Ólafura Arnaldsa, Dustina O'Hallorana.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to "Settler" Balmorhei.
Polska kojarzy mi się ze spokojnym i przyjaznym miejscem.