"Bigger Than Life" stanowi dla Black Marble przełom wynikający w dużym stopniu z przeprowadzki z Nowego Jorku do Kalifornii. Wpłynęło to wyraźnie na jaśniejsze brzmienie, wciąż coldwave'owe, ale nieprzenikające tak dokuczliwym chłodem, jak dotychczas.
Stewart napisał płytę na Akai MPC i sekwencjonował ją na żywo do syntezatorów - komputer służył mu wyłącznie do nagrywania powstałego materiału. W większym stopniu wysuwa tutaj na pierwszy plan swój wokal, do tej pory często przytłaczany przez instrumenty, echa i pogłosy. Brzmi pewniej i bardziej wrażliwie niż kiedykolwiek wcześniej. Black Marble nie posiada co prawda wyróżniającego się głosu, ale charakterystyczna nuta smutku dobrze ilustruje tekstowy przekaz utworów.
Nowy album nie jest tak bardzo introspektywny, jak poprzednie i stanowi próbę sportretowania nie tylko przeżyć i emocji wewnętrznych, ale także otaczającej Stewarta rzeczywistości. Na przykład "Private Show" zestawia ze sobą - w słowach samego artysty - samotność ze społecznością, pragnienie osobistego uznania i poczucia bezpieczeństwa i anonimowość wynikającego z poddania się czemuś większemu od siebie. Zdaniem artysty, wspólnota w pełnym znaczeniu tego słowa jest nieosiągalna: Everybody's on their way to heaven, everybody's gotta die to get there. everybody knows the only way to go is to set up a private show.
Stewart wyraźnie oddala się od mroku swojego wczesnego materiału, co widoczne jest w promienności takich utworów, jak radosne, bardzo szybko zapadające w pamięć "One Eye Open". Wokale Stewarta wyraźnie wskazują na post-punkowe inspiracje, a syntezatory błyszczą emocjonalną nostalgią. W "Daily Driver" błysk analogowych syntezatorów przebija się niczym promienie słońca przez chmury. Utwór charakteryzuje się wyjątkową subtelnością i emocjonalnością, podczas gdy zamykające album "Call" jest bliższe estetyki nowej fali, z wokalem dominującym pośród burzy syntezatorów. To piosenka miłosna, przesiąknięta melancholia, ale wciąż charakteryzująca się pełnym nadziei tonem.
Mroczniejszy nastrój wprowadzany zostaje na dłuższą chwilę w "Never Tell" i w "Shoulder". "Grey Eyeliner" to z kolei chwytliwy kawałek z bardziej dynamicznymi, gitarowymi riffami, których nie powstydziłoby się New Order. Wyróżniającym się nagraniem jest także "Feels", w którym Stewart wspomina: I used to have a radio show, with not a lot of time, though (to fakt z jego biografii). Opis teledysku do tego nagrania głosi natomiast: Bez względu na to, jak żywe są wspomnienia, wszyscy musimy iść do przodu, co wydaje się być głównym przesłaniem całej płyty.
"Bigger Than Life" nie jest - przynajmniej nie wyłącznie - kolekcją przyjemnych dla ucha, synth-popowych piosenek. To przede wszystkim świadectwo samotnego życia w dużym mieście zawierające wyraźny pierwiastek emocjonalny, promieniujące zupełnie nowym w twórczości Black Marble wrażeniem ciepła. Refleksje Stewarta nie są jednak w przeważającej mierze spojrzeniem za siebie, muzyk woli patrzeć w przyszłość, deklarując w utworze tytułowym: I’m just living more.
Sacred Bones/2019