Przynajmniej część sukcesu nowego krążka należy przypisać udanemu doborowi współpracowników. W mniejszym stopniu wykorzystane są tutaj sample, w większym gościnne wokalistki - na przykład Rochelle Jordan, nadająca urbanowego posmaku w "Let Go" (współprodukowanego przez Machinedrum), które spokojnie mogłoby być włączone w radiową playlistę. Na albumie możemy usłyszeć także Juliannę Barwick i kompozytora Briana Reitzella ("Między słowami"). Największym atutem produkcji "Dawn Chorus" jest zaangażowanie wiolonczelisty, Olivera Coatesa, znanego między innymi z albumów Radiohead i Franka Oceana (jeśli jeszcze tego nie uczyniliście, zachęcam do sprawdzenia bardziej eksperymentalnego, solowego materiału Coatesa).
W przeszłości bity Greene'a rzadko sięgały poza "standardowy" house. Pod tym względem "Dawn Chorus" jest najbardziej eklektycznym krążkiem w dorobku producenta. Melodyjne "Serenity" i "Do it Without You" korzystają z zastosowania samplowanych breaków, a pierwsze z nich nadaje ton całej płycie. Drugi utwór okraszono intrem, które sugeruje klasyczny house, z powtarzającym się refrenem wokalnym i prostą, bębnową melodią. Zamiast tego pojawia się kolejny wybuchowy breakbeat, a utwór przekształca się w jedną z głównych atrakcji albumu. Podobny nastrój panuje na "Whenevernever", które wydobywa gryzący, niski bas.
"For Love" to dyskotekowy banger, który wirujący groove czerpie z perkusji; "Drop Location", zarówno mroczny i zniekształcony numer, wyraźnie czerpie z cloud rapu Clams Casino; a w "Night Watch" gości raper Cadence Weapon, który określa kluby mianem sanktuaria duchowości. Ten łączący techno i acidowe basslin'y kawałek jest kolejnym atutem wydawnictwa. Duchowe skojarzenia przenikają płytę, powracając na opartych o gospel samplach, które napędzają "For Love". Greene stara się zacierać granice pomiędzy euforyczną rezygnacją a melancholijną introspekcją, co najlepiej słychać na zamykającym krążek "Stars", przechodzącym od niepohamowanego uniesienia do niespodziewanej powściągliwości półszeptanego wokalu Sandrine Some.
"Dawn Chorus" jest w założeniu krążkiem post-raveowym, oddającym ten moment, kiedy klub zostaje zamknięty, a uczestnicy imprezy muszą wracać do domów, ale nie ma tu elementów chilloutu. Utwory kanadyjskiego producenta opowiadają o odczuwaniu radości, żalu i tęsknoty jednocześnie, ilustrują ich wzajemne oddziaływanie. Od strony brzmieniowej istnieją pewne podobieństwa do twórczości Jamiego xx, chociaż jest to bardziej wygładzona muzyka, kontrastująca z chrupiącym brzmieniem "In Colour". Cały projekt wydaje się spójny i usystematyzowany, z kalejdoskopem dźwięków doskonale ukazujących kreatywność Jacquesa Greene'a.
LuckyMe/2019