Obraz artykułu E-L-R - "Mænad"

E-L-R - "Mænad"

75%

Poranny i wieczorny chłód, mgła, deszcz, krótkie dni, szarość, mrok - tak mniej więcej prezentuje się europejska jesień. To świetny czas, by zatrzymać się w biegu, zaszyć pod kocem i posłuchać muzyki. Idealnie do takiej aury pasuje debiutancki album szwajcarskiej grupy E-L-R.

Jeśli cenisz w muzyce przede wszystkim emocje i atmosferę, jest duża szansa, że to wydawnictwo przypadnie ci do gustu. Prawdopodobieństwo będzie jeszcze większe, jeśli bliska jest ci twórczość takich grup, jak Cult of Luna, Neurosis, Amenra, Myrkur czy Alcest. W dokonaniach E-L-R zawarta jest bardzo zbliżona wrażliwość.

 

Zamglone, pełne pogłosów, doom'owe, snujące się sennie melodie kontrastują z post-metalowymi ścianami gitar, budując tajemnicze, powoli rozwijające się kompozycje. Trio na swoim debiucie zamieściło ich sześć, a mrok równoważy tu folkowa zwiewność nadająca materiałowi przestrzeni i głębi. To płyta, której najlepiej słucha się w całości, w spokoju i w ciemności, poddając się kołysaniu hipnotyzujących, długich form. Warto sięgnąć po nią co najmniej kilka razy, by usłyszeć skryte w gitarowych przesterach detale - szepty, wokalizy, szmery i odgłosy natury. To podróż do najdalszych zakamarków wyobraźni, przypominająca wywołującą ciarki na plecach wędrówkę przez ciemny las pełen czyhających w zaułkach niespodzianek. To hołd oddany potędze natury i jej nieprzewidywalnemu charakterowi.

 

"Mænad" wprowadza w trans. Przesłuchany raz, pozostawia uczucie niedosytu i chęć ponownego zanurzenia się w tej tajemniczej aurze. Jest w tych dźwiękach niepokojąca magia, a zarazem rytualność. Wrażenie dopełnia okładka albumu przedstawiająca przedzierającą się przez leśne zarośla postać płci żeńskiej. To prawdopodobnie tytułowa nimfa, mityczna towarzyszka greckich i rzymskich bogów.

 

W "Devotee" słychać blackgaze'owe echa Alcest, najbliższa folkowej stylistyce "Ambrosia" urzeka nostalgiczną rytmiką, natomiast odniesienia do sił natury przepięknie podsumowuje finał "The Wild Shore" w postaci kojącej melodii padającego deszczu. Zespół został wsparty także przez gości - w intro rozpoczynającego album "Glancing Limbs" na lirze korbowej zagrał lider Amenra, Colin H van Eeckhout, który zaśpiewał także w najdłuższym, najbardziej wzniosłym "Above the Mountains There is Light". Natomiast w "Lunar Nights" głosu użyczyła Ryanne van Dorst z Dool.

 

Każda z sześciu kompozycji w sobie coś wyjątkowego. Pulsuje plemienną energią bębnów, atakuje ścianą gitarowych sprzężeń, kołysze melodią czy też urzeka chóralnymi wokalizami, stanowiąc niezbędny element muzycznej układanki - mrocznej, nostalgicznej, niepokojącej, lecz jednocześnie niezwykle pięknej. Dajcie się zaprosić do muzycznego świata E-L-R.


Prophecy Productions/2019



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce