To miała być jedna z tych szybkich, zawrotnych karier, do rozpoczęcia których wystarczy nagrać przebój i czekać aż nad głową zaczną kusić przynęty zarzucone przez duże wytwórnie i agencje koncertowe. "Ooouuu" z 2016 roku ma już blisko trzysta dwanaście milionów wyświetleń na YouTube, ale Young M.A nie była gotowa na tak duży sukces, nie spieniężyła go w kilka miesięcy, nie poszła za ciosem. Cios wymierzyła dopiero trzy lata później, na debiutanckim materiale długogrającym - "Herstory in the Making".
Album o takim tytule nie mógł nie zawierać osobistych treści zaczerpniętych wprost z biografii, a w dodatku M.A choć dorastała w Wirginii Zachodniej, pierwsza lata życia spędziła w Brooklynie i wyraźnie nasiąknęła nowojorskimi tradycjami układania poetyckich wersów. Czasami rapuje o zamordowanym bracie ("No Love"), kiedy indziej o podrywaniu dziewczyn ("Smoove Kriminal"), a w jeszcze innych momentach po prostu braguje, ale tak ciętym językiem, że zamiast przewracać oczami, chce się przyklasnąć wszystkim tym przechwałkom. Nastroje na "Herstory in the Making" bywają skrajnie różne, ale zawsze bije od nich szczerość - w hip-hopie broń ostateczna.
Podkłady Young M.A może nie wybijają się ponad aktualne standardy (dominują naleciałości trapowe), ale każdorazowo ubarwione są na ciemno, solidnie wyprodukowane, ale celowo podane na surowo. Dla słuchaczy nie aż tak bardzo zainteresowanych przekazem może to być znacząca wada, a nawet powód do wysnucia wniosku, że ta cała Young M.A wcale aż tak wyjątkowa nie jest. "Numb", "Sober Thoughts" (z irytującym, gościnnym występem potraktowanego auto-tunem Maxa YB) czy "RNID" całą wartość sprowadziły do tekstu, a jeżeli pozostanie niezrozumiały, to do uszu dolecą zaledwie schematy, które dadzą przeciwnikom niuskulu pożywkę.
Dodatkowym problemem może być długość albumu - zgodnie z trendami nie skrojono go pod fizyczny nośnik, lecz pod playlisty, a więc im dłuższy, tym więcej odsłuchów i lepsze pozycjonowanie. Szkoda tylko, że przez te dwadzieścia jeden utworów trwających blisko siedemdziesiąt minut nie jest wcale łatwo przebrnąć, a pozbycie się słabszych ogniw wzmocniłoby całościową jakość "Herstory in the Making".
Ponure "PettyWap", zadziorne "Bleed", podszyte syntezatorem "The Lyfestyle", przygnębiające, zwieńczone zaskakującym bitem "Stubborn Ass" - jest tutaj wystarczająco dużo smaczków, żeby skusić się, posmakować tego albumu i może nawet przez jakiś czas opychać się nim, ale jednocześnie nie sposób nie odnieść wrażenia, że przypomina świąteczne pierogi odgrzewane w noworoczny wieczór - niby jeszcze smaczne, ale już bezdyskusyjnie nieaktualne... Od strony brzmienia Young M.A przegapiła idealny moment na wypuszczenie "Herstory in the Making" (czyli rok 2017), nadrabia treścią i niewątpliwie wciąż pozostaje jedną z najciekawszych postaci współczesnego hip-hopu. To po prostu nie jest jeszcze jej szczytowe osiągnięcie.
M.A Music/2019