Obraz artykułu Surf Curse - "Heaven Surrounds You"

Surf Curse - "Heaven Surrounds You"

75%

Widzę dużo powiązań muzyki z kuchnią. I tu, i tu, dodając poszczególne elementy w odpowiednich proporcjach, otrzymujemy gotowe danie. Gdy przesolimy lub przypraw (brzmieniowych) będzie za mało, to efekt może być totalnie nieprzyswajalny. Swoją morską zupę od trzech płyt gotuje także duet z Surf Curse. Jako fan takiej kuchni jestem z ich ostatniej produkcji więcej niż zadowolony.

Jacob Rubeck (gitara, wokal) oraz Nicholas Rattigan (perkusja, wokal) wyjechali z górzystej Nevady do słonecznego, otoczonego plażami Los Angeles. Zadebiutowali już w 2013 roku inspirowaną garażowym popem i indie płytą "Buds". Małą zmianę w ich brzmieniu i podejściu do tworzenia było słychać już na drugim albumie, wydanym w 2016 roku "Nothing Yet". Wpływ otoczenia na ich twórczość zaczął być coraz większy, czego dowód stanowi eklektyczna zawartość tegorocznego wydawnictwa.

 

Surf Curse nie zrezygnowali całkowicie z oszczędnej produkcji czy popowych melodii. Postawili jednak na większą przebojowość, a przy tym przystępność. Miejsce garażu zajęła słoneczna plaża; na pierwszy plan wychodzi surf punkowy rytm, który wraz z tanecznym indie tworzy nastrój większości utworów. Żeby nie było zbyt łatwo, a chłopaki lubią kombinować, całość doprawiona jest art rockowymi ciągotami, w dodatku na pierwszy plan wysuwają się wokalne harmonie. Przestrzeń to słowo klucz, a gdzieś w oddali wybrzmiewają nowofalowe echa. Co najważniejsze, nie otrzymujemy skleconego z różnych inspiracji potwora Frankensteina, bo nicią spajającą poszczególne elementy jest własny, wyczuwalny pod wszystkimi tymi dźwiękami styl.

 

Zaczynając od inspiracji, jak nietrudno się domyślić, jedną z nich jest twórczość The Beach Boys. Skupienie na głosie, który pełni funkcję nośnika melodii, a także na prostocie kompozycji to jedna sprawa. Drugim tropem jest nowa fala i jangle pop. Znajdziemy tu zarówno emocjonalność i gitarową swobodę The Smiths, jak i lekki skręt ku psychodelii w stylu The Soft Boys. Jakby tego było mało, gdzieniegdzie odzywają się echa folku zmieszanego ze współczesnym indie. Surf Curse korzysta z wielu składników, ale duet zdaje sobie sprawę z tego, że to nie ilością, a jakością zdobywa się publikę.

 

Ta wielocząstkowa magia działa w singlowym "Disco". Głównie za sprawą porywającego do tańca indie, przebitek z disco właśnie oraz sporej ilości wokalnych czarów. W "Labirynth" słychać więcej melancholii, a ciepła dodaje tym razem część instrumentalna. "River's Edge" kojarzyć się może z klasycznymi dokonaniami The Smashing Pumpkins ("Disarm"), a to wszystko przez klawiszowe tło, bardziej rozbudowaną formę oraz sporą dozę nostalgii, którą zawiera ta kompozycja. Folkowe inspiracje dostrzegam w "Opera", który w swoim repertuarze mogliby mieć Grizzly Bear; "Safe" pasowałoby do któregoś z Sundance'owych, wakacyjnych filmów, a "Hour of the Wolf" pokazuje bardziej balladowe oblicze duetu, gdzie niemal slowcore'owe tempo przerywane jest wyraźnie minorową, ale też zwyczajnie ładną partią gitary.

 

Surf Curse potrafi spiąć wszystkie te brzmieniowe inspiracje własną klamrą. Duża w tym zasługa tekstów, z których wyziera zagubienie, chęć znalezienia miłości i strach przed jutrem. Rozrywające serce wspomnienia o utraconym uczuciu ("Memory"); słowa o tym, że pomimo tych samych intencji, czasem trudno sobie wzajemnie zaufać ("Trust"); wyznania o powolnej utracie własnego ja ("River's Edge") i zwierzenia o pogoni za marzeniami, które nigdy się nie spełnią ("Midnight Cowboy"). Prawdziwym tekstowym arcydziełem jest tu jednak poruszająca odezwa do przyjaciół, osób życzliwych, którzy drobnymi gestami powodują, że pomimo depresji, nadal chce się żyć ("Jamie").

 

Surf Curse nigdy nie będą szefami kuchni w najlepszych restauracjach świata. Nigdy nie wystąpią w telewizyjnym reality show, nie pojawią się też gadżety sygnowane ich nazwiskami w którejś z sieci supermarketów. Nie szkodzi, bo ich mała muzyczna knajpka jest miejscem, do którego chce się wracać i które naprawdę zapada w pamięć. Czuć w niej emocje właścicieli, a to wartość nie do przecenienia.


Danger Collective/2019



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce