Takie właśnie, bliżej nieokreślone wrażenie wywołuje we mnie muzyka Cudownych Lat. Duet tworzy para (i w muzyce, i w życiu) - Ania Włodarczyk i Amina Dargham. Delikatny głos Ani ubarwiał wcześniej między innymi dreampopowy projekt Wilcze Jagody, grę Aminy na gitarze można było za to usłyszeć w punkowym projekcie Translola. Dwa, zupełnie różne muzyczne rodowody i temperamenty zaowocowały wspólną płytą, która wybija się na niezależnej sceny muzycznej. Materiał na albumie "Kółko i krzyżyk" jest bardzo retro, ale ta niedzisiejszość jest tutaj inna niż ta, do której przyzwyczaiły nas obecne trendy. Nie potrafię dokładnie określić muzycznych inspiracji dziewczyn, ale mam kilka innych tropów, a przynajmniej skojarzeń, które pojawiają się w głowie, słuchając tego materiału.
Urodziłem się w 1989 roku, tak więc charakterystyczność lat 90. miesza mi się ze specyfiką okresu dziecięcego. Pamiętam osiedlowy sklepik i całe dnie spędzane wraz z innymi dziećmi na podwórku. Do głowy przychodzą mi zabawy na trzepaku, boiskowe zmagania z innymi dzielnicami, a także bułka z serem i masłem rzucaną mi w zapakowanym woreczku przez okno, bo przecież nie opłacało się wchodzić na drugie piętro, by usiąść i zjeść ją na spokojnie wraz z resztą domowników. W głowie mam przedszkolne zabawy i pierwszy dzień szkoły, czyli nowego etapu w moim ówczesnym życiu. Przed oczyma wyświetla mi się też telewizja - seriale oglądane wraz z mamą i zagraniczne programy, których nie rozumiałem, ale nie przeszkadzało mi to we wpatrywaniu się w srebrny ekran.
Muzykę tamtego okresu pamiętam raczej przez mgłę, wtedy nie zajmowała mnie aż tak, jak teraz. Może dlatego kompozycje z debiutanckiej płyty Cudownych Lat przywołują właśnie wszystkie wyżej spisane wspomnienia i o wiele więcej. Delikatna gitara, monotonny, ale ciepły rytm automatu perkusyjnego w otwierającym "I koniec końców" to leniwe, deszczowe popołudnie spędzane na zabawach w domu - układanie pasjansa, rozwiązywanie krzyżówek z babcią czy budowanie fortu z poduszek. Bardziej taneczne, nowofalowe "Po szkole" to z kolei okres szkolny, a raczej to, co działo się po lekcjach - pierwsze konsole, ganianie po lesie i odkrywanie zakamarków własnej dzielnicy. Tytułowa ballada z wysuniętym na pierwszy plan głosem Ani i przyjemnie przesterowaną gitarą Aminy w tle to pierwsze, niezbyt poważne smutki tego okresu - zakazy usłyszane od dorosłych bądź nieporozumienia z rówieśnikami. Gitara na minimal synthowym podkładzie, z przetworzonym wokalem ("Baśń") to sytuacje niebezpieczne, jak nieciekawa sytuacja w domu. Kończący płytę, przebojowy "Zapach i ty" kojarzy się z kolei z rodzinnym ciepłem, miłością mamy i pierwszymi polskimi telenowelami, które zawsze będą mi się z nią kojarzyć, bo to z nią je oglądałem.
Prawdopodobnie wszystkie opisane wyżej sytuacje są w jakiś sposób uniwersalne dla mojego pokolenia. W ten sam sposób uniwersalny jest muzyczny świat stworzony przez Cudowne Lata - duetu, którego nazwa też zresztą automatycznie kojarzy się z dzieciństwem Kevina, bohatera serialu o tym samym tytule, który jeśli się nie mylę, też był nadawany w Polsce właśnie w latach 90. To produkcja pełna ciepła, opowiadana z perspektywy młodego, dorastającego człowieka. To dziecko i tę niewinność zdają się też kultywować Ania i Amina. Ciepłe, syntezatorowe plamy, delikatny głos i gitara, która upiększa ten świat, choć momentami stanowi też zapowiedź tego, że kiedyś okres ten przeminie. Z drugiej strony, nie do końca, bo zawsze możemy wrócić do niego poprzez wspomnienia. Nie zabijajmy tego dziecka w sobie - o tym zdają się mówić Cudowne Lata. Cieszę się, że przypominają nam o tym na swoim debiucie.
Trzy Szóstki/2019