Zdaniem Duterte album, nagrany całkowicie w domowym studiu w Los Angeles, jest odzwierciedleniem przemian, jakie zaszły w niej od czasu poprzedniego wydawnictwa. Artystka uniezależniła się finansowo, dzięki czemu mogła skupić się na karierze muzycznej, porzuciła też nawyk alkoholowy. Nie czuję się, jakbym była tą samą osobą, co wtedy. Bardzo dorosłam w ciągu ostatnich dwóch-trzech lat. Czuję, że musiałam poświęcić dużą część życia osobistego dla większej wygody w moim muzycznym życiu - trzeba łączyć te dwie kwestie, żeby być szczęśliwym człowiekiem - opowiadała.
W odróżnieniu od dotychczasowych wydawnictw Jay Som, nowa płyta nie jest efektem jej indywidualnej pracy. Duterte wciąż nagrywa i produkuje swoje utwory samodzielnie, ale tym razem zaprosiła do studia innych muzyków - znajomych ze swojego zespołu, a także Annie Truscott z Chastity Bell (Duterte wyprodukowała nadchodzący album grupy) i Laetitię Tamko z Vagabon. Myślę, że kiedy Melina wymyśla melodie lub riffy, piosenka pisze się sama - wyjaśnia perkusista, Zachary Elasser. - W jej muzyce jest pewna intuicja, która wydaje się naturalne i właściwa. Nowa płyta w założeniu Jay Som dedykowana jest rodzinie artystki, a także wszystkim Filipińczykom. Osiągnęłam ten etap w moim życiu, w którym naprawdę chcę być łączona z moimi korzeniami. To bardziej istotne niż kiedykolwiek wcześniej.
Podobnie jak poprzednie krążki w jej dyskografii, "Anak Ko" trwa niewiele ponad pół godziny, ale jest to długość najzupełniej odpowiednia. Płyta jest bardziej skupiona i bezpośrednia niż dotychczasowe wydawnictwa, a dojrzałość artystki jest zauważalna zarówno w strukturze kompozycyjnej piosenek, jak i w tekstach. Wiele utworów krąży wokół tematów samowystarczalności i odrzucenia wyniszczających, toksycznych związków pozbawionych szans na naprawę. Dobrym przykładem jest energetyczne "Peace Out" (Pulling my teeth to make it work - no hard, no hard feelings). Reakcji na zerwanie poświęcone jest także wybrane na główny singiel, inspirowane nieco brit popem "Superbike", w którym Duterte ucieka przed negatywnymi wspomnieniami.
Post-punkowe "If You Want It" zaczyna się od uzależniającej kombinacji gitary i klawiszy pobudzających do akcji. W kulminacyjnym momencie utworu Duterte miesza ze sobą flety, szarpiące syntezatory i gitarowe solo. Jest to potężny kontrast z minimalistyczną stylistyką "Everybody Works". Promieniujące równomiernym, niemal jazzującym groovem "Devotion" pokazuje doświadczenie artystki zakorzenione w jej muzycznej edukacji. Moim ulubionym utworem jest jednak "Tenderness", ze zdecydowanie najsilniejszą melodią na całym wydawnictwie. Zaczyna się od elektronicznego bitu, nad którym delikatne syntezatory intonują progresję pętli obramowującej miękki i lekko stłumiony głos Duterte. Chwila absolutnej ciszy poprzedza cudownie bujny fragment instrumentalny napędzany przez mocne bębny i elektryczny fortepian. Duterte rozpoznaje nowe uczucie w rozpadającym się świecie, pytając: Show me before you haunt me on the screen - will my affections pull the strings? Płyta nieustannie emanuje tym pozytywnym nastawieniem, nawet w najbardziej bolesnych momentach. Mrok wkrada się przede wszystkim w eksperymentalnym nagraniu tytułowym, odcinającym się od pozostałych nagrań.
Piosenki na "Anak Ko" zawdzięczają wiele przekonaniu Duterte, że prostota może wykreować piękno. Jej songwriting charakteryzuje brak sztywności, a jednocześnie otwartość bez cienia bojaźni. Album pomimo zróżnicowanych inspiracji, jest bardziej jednolity w tonie od poprzednich wydawnictw Meliny. To intrygująca kombinacja chwytliwego brzmienia i bezpośrednich, angażujących tekstów.
Polyvinyl/2019