Obraz artykułu Uniform & The Body - "Everything That Dies Someday Comes Back"

Uniform & The Body - "Everything That Dies Someday Comes Back"

82%

Przyjaźń między muzykami, wzajemne uwielbienie dla dokonań kolegów i morze inspiracji do tworzenia wspólnych nagrań to gwarancja artystycznego sukcesu? Można tak stwierdzić po przesłuchaniu wspólnych dokonań Uniform oraz The Body. Ledwie nieco ponad rok po świetnie przyjętej "Mental Wounds Not Healing", muzycy dzielą się drugim wspólnym wydawnictwem, równie intrygującym.

Spotkali się wiosną 2017 roku, gdy członkowie The Body, zafascynowani dokonaniami Uniform, zaproponowali wspólną trasę koncertową po Europie. Wokalista Uniform - Michael Berdan, gitarzysta Ben Greenberg oraz Lee Buford z The Body zaczęli regularnie korespondować i ustalać szczegóły współpracy. Występy doprowadziły do, jak się później okazało, bardzo owocnych rozmów na temat wspólnego wydawnictwa.

 

"Everything That Dies Someday Comes Back" jest muzyczną i fabularną kontynuacją pomysłów z poprzedniej płyty. Łączy brzmienia industrialne z hałaśliwymi partiami gitar, sludge'owymi galopadami i post-apokaliptyczną atmosferą, doprawiając całość pokaźną dawką eksperymentalności. Podobnie jak debiutanckie wydawnictwo, drugi album powstawał w studio Machines With Magnets z pomocą Setha Manchestera. Muzycy wykreowali zestaw utworów wymykających się gatunkowym klasyfikacjom, opartych na współbrzmieniu doskonałych, świetnie uzupełniających się wokali Chipa Kinga i Michaela Berdana, sprzężeniach gitar, partiach syntezatorów, które przenikają bardzo ulotna melodyjność oraz niemal hard rockowych riffach.

 

Druga płyta Uniform & The Body to ekstremalna jazda bez trzymanki. Wypełnia ją emocjonalna fuzja wściekłości, furii, chwilami drażniącego hałasu i nostalgicznego piękna. Muzycy określają zawartość swojego dzieła jako wypadkową terroru i uniesienia oraz połączenie brzmienia Robyn i Corrupted, ale jeszcze dziwniejsze, niż można sobie wyobrazić.  Nagrywając nowe dźwięki, artyści inspirowali się twórczością No Trend, Merzbow, Information Society oraz Swans, lecz także noise'owo elektronicznymi brzmieniami Whitehouse i industrialnym metalem Ministry, nie stroniąc od taneczności bliskiej New Order. Wszystkie te elementy złożyły się na intrygującą całość, balansującą na granicy ekstremalności i melodyjności.

 

To płyta nieprzystępna, agresywna, chwilami atonalna i nieprzyjazna. Jest w niej coś niepokojącego i przykuwającego uwagę, co nie pozwala przejść obok tej muzyki obojętnie. Towarzysząca dźwiękom warstwa liryczna dopełnia wrażenie emocjonalnego dyskomfortu, budząc traumy i wspomnienia, których chcielibyśmy się pozbyć z naszych umysłów.

 

Debiut, którego tytuł to cytat z "Crazy Train" Ozzy'ego Ossbourne'a, opowiadał o destrukcyjnych właściwościach ludzkiego umysłu - o przemyśleniach gromadzących się w głowie, w wyniku których tworzy się hipotetyczne obrazy różnych sytuacji jeszcze zanim miały miejsce wywołujące poczucie beznadziei, leku i stany depresyjne. Większość tytułów wywodziła się z literackich i filmowych odniesień, w tym dzieł Shirley Jackson, Jacka Ketchuma oraz Elema Klimova.

 

"Everything That Dies Someday Comes Back" przybliża z kolei tematykę radzenia sobie z trudnymi przeżyciami, życiowymi tragediami, których wspomnienie, powracając jak bumerang, budzi uśpione emocje i powoduje, że znów chodzimy ze spuszczoną głową. Zgodnie z tytułem, wszystko, co umiera, kiedyś powróci, tyle że w odmienionej formie, niemniej z pewnością przyczyni się do nostalgicznej refleksji, a może nawet czegoś więcej. Autorzy nawiązują tu do poglądów Jamesa Elroysa, zgodnie z którymi zamknięcie jest iluzją. Uczuć nie da się przecież odłożyć jak książkę na półkę.

 

Dziewięć albumowych kompozycji wypełnia punkowa energia, psychodeliczne przejścia, przestery, zgrzyty i pogłosy. Chwilami, na przykład w "Vacancy", robi się rytmicznie i tanecznie, w "Day of Atonement" niemal hip-hopowo, a w "Waiting For The End Of The World" nieco ambientowo. "Penence" i wieńczący całość "Contempt" porażają zaś industrialną mocą. Dźwiękom instrumentów towarzyszą wyraziste wokale, ocierające się o krzyk. To propozycja dla tych, którzy szukają mocnych wrażeń i nie boją się muzycznych eksperymentów.


Sacred Bones/2019



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce