Obraz artykułu Thom Yorke - "Anima"

Thom Yorke - "Anima"

75%

Radiohead to jeden z tych zespołów, które się albo kocha, albo nienawidzi. Do Thoma Yorke'a należy jeden z najbardziej emocjonalnych głosów wszech czasów, jak żaden inny wyrażający ból istnienia, niepokój o los człowieka i otaczające go środowisko. Od 2006 roku wokalista realizuje się także solowo i właśnie podzielił się nowym wydawnictwem, zaledwie kilka miesięcy po premierze doskonale przyjętego soundtracku do remake'u "Suspirii".

Elektroniczne pulsowanie i neurotyczne pejzaże są bliskie artyście od dawna. Swoje umiłowanie do syntetycznych dźwięków i eksperymentalnych zapętleń przejawiał już niemal dwie dekady temu, na przełomowym "Kid A" macierzystego zespołu. Wraz z przyjaciółmi z Radiohead z płyty na płytę stopniowo dopełniał gitarowe sekwencje beatami i zabawami z elektroniką.

 

"Anima" nie odbiega daleko od dotychczasowych dokonań artysty - gdy słuchałam albumu po raz pierwszy, w myślach pojawiło się wspomnienie teledysku do utworu "Lotus Flower" sprzed ośmiu lat, w którym Yorke zaprezentował nieprzeciętne umiejętności taneczne, kołysząc się w charakterystyczny sposób do ambientowo-transowych rytmów stanowiących podstawę singlowej kompozycji z "The King of Limbs". Do dźwięków zawartych na nowej płycie można poruszać się analogicznie, dając się ponieść syntezatorowym zapętleniom, basowym podkładom, gdzieniegdzie skontrastowanym partią gitary, brzmieniem sekcji smyczkowej i akustycznej perkusji, jednocześnie zasłuchując się w delikatnej barwie głosu Thoma.

 

Jak przyznaje sam artysta, na "Animie" słyszalne są inspiracje twórczością producenta i eksperymentatora występującego pod szyldem Flying Lotus, którego Yorke miał okazję podziwiać w koncertowej odsłonie. Na brzmienie albumu miał wpływ także stały współpracownik i przyjaciel muzyka, Nigel Godrich - producent większości wydawnictw studyjnych Radiohead oraz muzyk Atoms For Peace.

 

Dziewięć albumowych kompozycji opartych jest na przyjaznych dla ucha zapętleniach o tanecznym potencjale. Nie jest to muzyka klubowa, a zdecydowanie bardziej propozycja przystosowana do słuchania w domu, na dobrym sprzęcie. To album, który raczej relaksuje niż zmusza do skupienia się na każdym jego elemencie. Można przy jego akompaniamencie zajmować się codziennymi sprawami czy też odpoczywać po wyczerpującym dniu. Sytuacja zmienia się jednak, gdy zwróci się uwagę na przekaz zawarty w tekstach...

 

"Anima" to w języku łacińskim dusza. Termin ten nawiązuje do teorii psychologii analitycznej Carla Gustava Junga, według którego "anima" i "animus" są dopełnieniem i przeciwieństwem persony, niezbędnym do harmonijnego rozwoju osobowości. Lęki i rozterki człowieka zawsze były bliskie lirycznej twórczości Yorke'a. Także tym razem artysta jest szczery - śpiewa to, co czuje i podkreśla, że życie jest jednym wielkim koszmarem. W jego głosie zawarta są melancholia, smutek, niepokój, a chwilami paranoiczna obawa o przyszłość ludzkości.

 

Depresyjną, mroczną, dystopijną wizję świata, którą można porównać do tej wykreowanej przez George'a Orwella podkreśla piętnastominutowy film krótkometrażowy towarzyszący albumowi, wyreżyserowany przez Paula Thomasa Andersona, pomysłodawcę arcydzieł kinematografii - "Magnolia" i "Aż poleje się krew". To nie pierwsza współpraca muzyka i reżysera - drogi artystów spotkały się już przed trzema laty, przy okazji prac nad teledyskiem do "Daydreaming" z "A Moon Shaped Pool" Radiohead.

 

Dostępna na platformie Netflix "Anima" zawiera obrazy stworzone do trzech nagrań z płyty - "Not The News", "Traffic" i "Dawn Chorus". W przytłaczającej scenerii spowitego szarzyzną miasta metrem przemieszczają się do pracy bezbarwni ludzie, pragnący wyrwać się choć na chwilę z codziennej rutyny. Zapadają w sen, wpadają w neurotyczny trans. Szarość swojego życia wyrażają w robotycznej choreografii zawodowi tancerze pod opieką Damiena Jaleta, którego Yorke poznał przy pracach nad "Suspirią". Jest tu także wątek dystopijnej miłości, dość osobisty, ze względu na udział w filmie obok wokalisty jego partnerki życiowej, włoskiej aktorki Dajany Roncione. Dodam jeszcze, że obraz kręcony był w Pradze.

 

Wróćmy jednak do muzyki. Kompozycje albumowe tworzą spójną całość, płynnie łącząc się ze sobą i stopniowo budując post-apokaliptyczną atmosferę. Opowieść rozpoczyna "Traffic", pulsujący rytmem charakterystycznym dla twórczości Floating Points. Dźwięki imitują miarowo przemieszczające się pojazdy. Towarzyszy im oniryczny wokal Yorke'a, który eksperymentuje ze swoim głosem. "Last I Heard" elektryzuje psychodelicznym klimatem i stukami klawiszy. Podtrzymany zostaje on w "Twist", dopełnionym wywołującymi ciarki szeptami.

 

"Dawn Chorus" wzrusza smutną melodią klawiszy i melodeklamacją Yorke'a. To kwintesencja melancholii. Z instrumentalnego snu wybudza słuchacza oparty na basowym groove "I Am A Very Rude Person". "Not The News", którego szkice można było usłyszeć już podczas trasy promującej "Tomorrow's Modern Boxes", intryguje melodią przypominającą tykanie zegara oraz partiami orkiestrowymi.

 

"The Axe", w którym udziela się perkusista Atoms For Peace - Joey Waronker, cechuje narastający niepokój oraz leniwa atmosfera. Taneczny rytm powraca w przedostatnim, chwytliwym "Impossible Knots", w którym na perkusji gra Philip Selway, dobrze znany fanom Radiohead. Całość wieńczy "Runwayaway", w którym trans spotyka bluesowe partie gitar.

 

"Anima" to album niebędący otwarciem nowego muzycznego rozdziału w karierze Thoma Yorke'a, lecz potwierdzeniem jego artystycznego kunsztu oraz uniwersalności przekazu jego twórczości, zawieszonej gdzieś pomiędzy melodyjną refleksyjnością i elektroniczną eksperymentalnością. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich "wrażliwców" oraz sympatyków artystycznych konceptów.


XL Recordings/2019



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce