Jeżeli Woska kojarzy się wam z tą nikomu nieznaną wokalistką, która zaśpiewała w dwóch znakomitych utworach na ostatnim albumie Dick4Dick ("Dick4Dick is a Woo!Man"), to kojarzy się wam dobrze, a Khris to nie kto inny, jak Krystain Wołowski, muzyk "Dicków". Co jednak najciekawsze, Woska (czyli Lena Wołowska) jest córką Khrisa i ma zaledwie piętnaście lat. Telewizyjne talent show naszpikowane są nieletnimi wokalistkami i wokalistami, którzy dysponują imponującymi umiejętnościami jak na swój wiek, przypadek Woski jest natomiast szczególny, bo można z tego zdania wyrzucić "jak na swój wiek". To zaskakująco dojrzała barwa głosu, a w dodatku już teraz Lena świetnie opanowała jego emisję, co pozwala na niestosowanie żadnych taryf ulgowych.
W otwierającym EP-kę "Świecie" Woska zaczyna nisko, jakby chciała dopasować się do basowego bitu. Niby jest to kolejna piosenka o nieszczęśliwej miłości, a jednak jest coś ponurego w tym oszczędnym podkładzie połączonym z niemalże melorecytowanym tekstem. Nawet refren mimo przebojowego potencjału, zdaje się skrywać drugie dno, a historia źle ulokowanych uczuć wygląda przez ten pryzmat na coś bardziej tajemniczego. Ten dwojaki nastrój utrzymuje się do końca EP-ki - z jednej strony dosłowne teksty o relacjach z płcią przeciwną, z drugiej oprawione w nieoczywiste podkłady, zazwyczaj skonstruowane na bazie zaledwie kilku ścieżek, ale czasami zaskakujące na przykład piskliwą gitarą elektryczną jakby wprost wyciągniętą z solówki pudel metalowego zespołu (końcówka "Nie tego adresu").
W "Wolę spać" Woska zahacza o rap, a komplet technik, z których korzysta i ponownie dużo przestrzeni w podkładach (cisza zdaje się być jednym z instrumentów) przywodzą na myśl twórczość niewiele starszej Billie Eilish. Są tu i ówdzie nawiązania trapowe (zwłaszcza w "Hajs i złoto") i producenckie rozwiązania, które mogą zaskoczyć w czasach, kiedy przepych wciąć jest w cenie (choć wyraźnie ten trend słabnie), są słowa, które przemówią do nastoletniego słuchacza i miejmy nadzieję, że któraś z polskich wytwórni okaże się na tyle przytomna, że rozpozna w "Nie tym adresie" idealną propozycję dla tej młodzieży, która chce od muzyki czegoś więcej niż nieszczerych hiciorów Roksany Węgiel albo blokowiskowej martyrologii wielu rodzimych raperów.
"Nie ten adres" to niespełna kwadrans muzyki, ale to także znakomita wizytówka duetu o ogromnym potencjale. W Polsce nastolatki wciąż nie doszły do głosu (a przynajmniej nie do głosu wolnego od manipulacji wydawców), nie mają właściwie nikogo, kto wyrażałby ich lęki, obawy, zawody i radości, a Woska/Khris ma wszelkie predyspozycje, żeby głosić pokoleniowy manifest.
wydanie własne/2019