Rządy Donalda Trumpa budzą skrajne uczucia, ale niezaprzeczalnie ich istotną spuścizną będzie mnóstwo znakomitej muzyki stworzonej przez wkurzonych artystów. Pile to jedna z takich grup, a "Green and Grey" to wyjątkowo dosadny manifest, którego antybohaterowie wymienieni zostali z imienia i nazwiska (chociażby w tytule utworu "The Soft Hands of Stephen Miller"). To przesłanie doskonale współgra z emocjonalną, noise rockową muzyką, z jakiej Pile znane jest od ponad dekady, a sądząc po recenzjach ich najnowszego dzieła, są w szczytowej formie.
Rozmowa z Soundrive [odpowiadał Rick Maguire, gitarzysta i wokalista]
Nie byłbym muzykiem, gdyby... Na pewno gdybym nie był muzykiem, byłbym mechanikiem albo koszykarzem.
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to Elton John.
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to najnowszy album Daughters.
Nasza muzyka jest porównywana do innych rzeczy z Bostonu.
Moim celem w muzyce jest nieustanne tworzenie jej aż do momentu, kiedy nie będę do tego fizycznie zdolny albo stracę tym zainteresowanie - którekolwiek z nich będzie pierwsze.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłoby to... Cały czas się to zmienia, ale myślę, że cokolwiek Billa Withersa.
Polska kojarzy mi się z niesamowitym koncertem, jaki zagraliśmy u was dwa lata temu, a także z pysznymi ciastami i piękną architekturą.