Pośród setek zespołów z różnych obszarów naszego globu niezwykle trudno wskazać te wyróżniające się pomysłowością, czy charakterystyczną formą przekazu emocji, co sprawia, że to właśnie ich kompozycje intrygują i zapadają w pamięć. Takimi szczególnymi przypadkami są na przykład islandzki Sigur Rós, japońskie Mono, amerykańskie Explosions in the Sky czy polskie Spoiwo i Tides From Nebula. Natomiast scenę francuską godnie w tym zestawieniu reprezentuje kwartet Lost In Kiev, który niedawno podzielił się ze słuchaczami trzecim studyjnym albumem.
Ilekroć trafiam w swoich poszukiwaniach na płytę post rockową, przed jej odsłuchem zastanawiam się, czy jej zawartość czymś mnie zaskoczy. Udało się to w przypadku "Persony". Nowy album paryżan to spójna, koncepcyjna opowieść - wizja postępującego procesu zautomatyzowania współczesnego świata i zaniku ludzkich emocji, o post apokaliptycznym zabarwieniu. Została zbudowana na bazie post industrialnych brzmień, łączących gitarową energię i basowy puls z elektronicznymi beatami. Ciekawym dodatkiem brzmieniowym są tu zaprogramowane wypowiedzi w języku angielskim i francuskim, uzupełniające przekaz, nie stanowiące jednak podstawy fabularnej albumowej historii. Dopełnia go także okładka wydawnictwa przedstawiająca podobiznę robota.
Album sprawia wrażenie ścieżki dźwiękowej do gry komputerowej. Trwające w sumie około trzy kwadranse kompozycje są ze sobą płynnie połączone, intrygując paletą emocji, z niepokojem, melancholią i smutkiem na czele. Szczególną uwagę zwracają wyraziste i dość nietypowe partie perkusji. W poszczególnych utworach mnóstwo jest żywej energii, dopełnionej mrokiem i przestrzennością, a także lekkości i melodyjności. To muzyka, która pobudza wyobraźnię, a jednocześnie skłania do refleksji.
Wydawnictwo rozpoczyna utwór tytułowy wypełniony klawiszowym pejzażem przywodzącym na myśl twórczość Tangerine Dream. Towarzyszą mu pogłosy i melancholijne partie gitar. Ciekawy i bardzo chwytliwy jest "Lifelooper", budzący skojarzenia z dokonaniami Kraftwerk dzięki pulsującym syntezatorowym dźwiękom oraz wyrazistym partiom basu. "The Incomplete" wyróżnia delikatna ambientowa elektronika, przełamana brzmieniem perkusji i nostalgiczną melodią. Pod koniec utwór eksploduje gitarową energią. Tajemniczy "XM3216" porusza atmosferą charakterystyczną dla muzyki z pierwszej płyty Nordic Giants.
Dwuminutowa emocjonalna miniatura "Pygmalion" płynnie łączy się z przebojowym "Mindflies", będącym w warstwie fabularnej wyrazem buntu przeciwko przejęciu władzy przez sztuczną inteligencję. To metaforyczne ostrzeżenie dla ludzkości, zapatrzonej bezgranicznie w postęp cywilizacyjny. Kolejna kompozycja, "Psyche", stanowi dla niej przeciwwagę, hipnotyzując i wyciszając emocje. Zmiana nastroju następuje w niemal math-rockowym "Thumos", z porywającym tanecznym rytmem i przesterowanym brzmieniem basu. Opowieść kończy melodyjny "Mecasocialis", oparty na ciekawym połączeniu elektroniki z mrocznymi gitarowymi riffami.
"Persona" nie odkrywa zupełnie nowych terytoriów muzycznych, poszerza za to gatunkowe granice post rocka. To solidny album, którego słucha się z niemałą przyjemnością i do którego chętnie się wraca. Jeśli lubicie instrumentalne kompozycje pełne rockowej energii z elementami elektroniki, warto po niego sięgnąć.
Pelagic Records/2019