W piosenkach zespołu wybrzmiewa charakterystyczny groove budzący skojarzenia z Warpaint. Skojarzenia te nie są zresztą bezpodstawne - jak się okazuje, na basie gra manager Warpaint, Cedric LeMoyne, a członkinie Warpaint wspierają Rose of the West. Poza tym wokal Giny Barrington przypomina czasami głos Emily Kokal, co sprawia, że chwilami bardzo wyraźne inspiracje twórczością grupy z Los Angeles wpływają dwojako na odbiór albumu - słychać, że to debiut, a zespół nie wypracował jeszcze własnego brzmienia. Muzycy nie odkrywają niczego nowego, ale mimo tego album odbiera się bardzo przyjemnie, bo Rose of the West dobrze przetwarzają swoją inspirację. Warto dodać, że wokalistka ma czystą i ładną barwę głosu, a na "Rose of the West" nie brakuje naprawdę dobrze brzmiących kompozycji, utworów z dużym potencjałem.
Otwierające płytę "Love Lies Bleeding" stanowi przykład wyżej opisanego zjawiska, ale późniejsze piosenki pokazują trochę inne Rose of the West. Czasami jest bardziej popowe, ale ich melodyjność i przebojowość połączona z pięknym klimatem robi wrażenie. Singlowe "Roads" to energetyczny utwór z wyraźną linią basu, który od razu zapada w pamięć dzięki przyjemnej melodii. "Tiny Knives" łączy atmosferyczność i taneczność, z kolei refren "Eye to Eye" ma w sobie coś indie rockowego, choć nie traci przy tym pięknego klimatu.
W brzmieniu zespołu ważne są również syntezatory - może nie są bardzo wyraźne, ale ich delikatne brzmienie w tle dobitniej podkreśla senny klimat albumu. Najlepiej słychać to w takich utworach, jak "Count the Days" czy "The First". W muzyce Rose of the West dużo jest wrażliwości, dźwięki klawiszy czasami dodają melodyjności, jak na przykład w "Eye to Eye" i "North Carolina". I jeśli "Eye to Eye" najbardziej wyróżnia się na tym wydawnictwie, to "Count the Days" brzmi najładniej, jest bardzo melodyjne, pełna lekkości i klimatu.
Rose of the West grają dobrej jakości dream pop i nie boją się wplatać do swoich kompozycji syntezatorów czy instrumentów klawiszowych. Piosenki na ich debiucie być może nie są bardzo oryginalne, ale przykuwają uwagę. Oby tylko muzycy nie postawili inspiracji ponad oryginalność i wypracowanie własnego brzmienia, którego zalążki już słychać.
Communicating Vessels/2019