Zespół operuje hałasem w piękny sposób, a w ich muzyce można usłyszeć wpływy noise rocka, post-hardcore'u i post-punku. Nie ma wrażenia niedosytu czy przesytu - wszystkie elementy są dobrze wyważone. Dodatkowo niektóre kompozycje ("Pstrokotka", "P y r r i c h a") zaskakują delikatnością, budują klimat i napięcie przed uderzeniem z pełną mocą. To mroczna i atmosferyczna muzyka, długość kompozycji (najkrótsza trwa ponad sześć minut) sprawia wrażenie, jakby kumulowała się w nich energia, a w dodatku dzięki melodyjności szybko zapadają w pamięć. "Tańce ludowe" to bardziej dojrzały album zespołu, który zdążył już w pewnym stopniu wypracować swoje brzmienie. Utwory są dobrze przemyślane, muzycy odpowiednio wyważyli ich ciężar. Na przykład "Bujak" uderza narastającym hałasem, ale następny utwór jest już bardziej stonowany. Spokojniejszy, choć nadal zawiera dużo mocy.
Wyraźna inspiracja motywami ludowymi jest najbardziej wyczuwalna w tekstach piosenek. Odznacza się już to, że całą płytę nagrano w języku polskim, co jest nowością w historii Katie Caulfield. Teksty piosenek chwilami zdają się być pochwałą języka polskiego, jego dźwięczności, trudności oraz specyfiki. Najbardziej zaskakującym utworem jest chyba "P y r r i c h a", gdzie gościnnie zaśpiewała SKY - to smutna, miłosna historia, a jej warstwa muzyczna stwarza klimat tajemnicy. Sam tytuł oznacza po łacinie taniec wojenny, co również kojarzy się z elementem ludowym i dobrze łączy się z następnym utworem - na początku "Wycierańca" można usłyszeć bicie bębnów i coś, co brzmi jak bitewne (plemienne) okrzyki mające wzbudzić siłę do walki. Później wchodzą gitary, a dźwięki przybierają na sile. Instrumentalnie to post-hardcore z elementami noise rocka, jednak utwór zachowuje dużo melodyjności. "Pstrokotka" opowiada dość smutną historię (wystarczy zwrócić uwagę na sam wstęp: Patrzcie, się dziewczę poparzyło / od iskierki sukienki zajęło i siebie spaliło), a z początku spokojne dźwięki narastają, co bardzo dobrze buduje klimat niepokoju i tajemniczości. Ścieżka perkusji przywodzi na myśl coś związanego z horrorem. Melodyjny i pozornie spokojny Ciszak przybiera na sile i zaskakuje wybuchem ekspresji i tak też można podsumować brzmienie Katie Caulfield na "Tańcach ludowych" - piękne połączenie melodii, ekspresji, energii i głośności.
Śpiew wokalisty (a co za tym idzie, słowa piosenek) czasem schodzą na drugi plan w kaskadzie dźwięków, ale nie psuje to odbioru płyty. W tej, czasem wymagającej skupienia, muzyce jest autentyczność, niezwykła ekspresja i dużo wrażliwości. Tworzy atmosferę niepokoju i tajemnicy, wzmacnianą przez teksty piosenek. Hałas na pewno obezwładnia.
Trzy Szóstki/2019