Dziś przyznaje, że na tamtym etapie życia miała zbyt duże oczekiwania: Czułam, że nieważne, jaką muzykę bym stworzyła, uderzałam w sufit i nie mogłam zamienić tego w karierę. Bardzo mnie to dręczyło. Chciałam zdobyć zawód, zasymilować się w społeczeństwie, przestać być tą przegraną piosenkarką. Teraz już mi to nie przeszkadza (...) Jest różnica między sukcesem a zostawieniem w muzyce trwałego śladu. Gdy zdecydowała się na powrót i nagranie "Dreaming the Dark" wraz ze stałym współpracownikiem - Jorge Elbrechtem (Ariel Pink, Wild Nothing), zajęło to zaledwie trzy tygodnie. Zawsze starałam się stworzyć coś większego niż ja. Tym razem zagłębiłam się w swoją własną moc. Chciałam stworzyć muzykę bardzo ambitnie wykorzystującą wokale - twierdziła.
"Dreaming the Dark" dedykowane jest pamięci Matta Irwina - przyjaciela Tamaryn, fotografa, który trzy lata temu popełnił samobójstwo. To właśnie o nim myślała, pisząc tytułową piosenkę. Dotyczy przezwyciężania wewnętrznego "ja", ukrytego bólu i tworzenia. Myślę, że podobałaby się Mattowi. Terapeutyczna autorefleksja staje się przewodnim tematem krążka. Szczególnie dobry tekst ma "Victim Complex", w którym Tamaryn dotyka obnażania się z własnego bólu przed innymi, rozważając, na ile jest to rzeczywiste cierpienie, a na ile próba auto-usprawiedliwienia, gotyckiej ucieczki w ból jako formy pocieszenia.
W intensywnym "Fits of Rage" jak zwykle imponujący wokal Brown przepełniony jest wdziękiem, aby zaskoczyć rozpaczliwym krzykiem w refrenie: In a fit of rage, I will select the pain, in a fit of rage, always about to break. W odróżnieniu od poprzednich wydawnictw artystki, mniej tutaj klasycznego shoegaze'u, więcej synthpopu, przypominającego gwiazdy lat 80., chociażby Eurythmics. Teatralność wielu nagrań - jak świetnego singla "Angels of Sweat" - jednocześnie melancholijnego i bardzo ekspresyjnego nasuwa nieodparte skojarzenia z jedną z jej wielkich idolek - Kate Bush. Podobnym, jasnym punktem albumu jest także "Terrified". Tamaryn jako największą inspirację nowego krążka wskazuje ballady Tears for Fears, sugerując w jednym z wywiadów, że wyraźnie słyszy ich wpływ na... "808s & Heartbreak" Kanyego Westa, którego również słuchała, nagrywając ten krążek. W tym melodramatycznym klimacie utrzymane są więc takie piosenki, jak "Paranoia IV" czy właśnie "Victim Complex". Najbardziej zaskakującym utworem na albumie jest jednak "You're Adored", poświęcone... psu Tamaryn. Nie jest to niestety jedyny filler na płycie, podobnie nieprzekonująco wypada również "The Jealous Kind". W ten sposób interesująco zaczynający się krążek, łatwo popada w monotonię.
Jako całość "Dreaming the Dark" wyraźnie ustępuje "Cranekiss". Najlepiej wypadają bardzo udane single, które zdecydowanie powinny być sprawdzone przez sympatyków Kate Bush, ale fani poprzedniej twórczości piosenkarki mogą czuć się nieco rozczarowani. Ciężko oczywiście winić Tamaryn za rozszerzanie swojej stylistyki, niemniej nowozelandzka wokalistka niebezpiecznie balansuje na granicy banału. Ciekawe, jak nowy materiał sprawdzi się na żywo - na najbliższej trasie koncertowej znalazła się także Polska i warszawski klub Pogłos.
DERO Arcade/2019