Odpowiedź na to pytanie jest o tyle trudniejsza, że Scarlxrd to jeden z tych współczesnych wykonawców, dla których format albumu jest archaiczny i pełni charakter obowiązku narzucanego przez wytwórnię. Najlepiej może o tym świadczyć duża liczba singli opublikowanych od 2016 roku, a także proces powstawania utworów, którego mogliśmy doświadczać niemalże na żywo podczas Soundrive Festival 2018. W trakcie występu na głównej scenie padło: Chcecie usłyszeć nowy kawałek?, na co publiczność odpowiedziała skandowaniem tytułu dopiero co opublikowanego "Hxw They Judge", ale Scarlxrd natychmiast uciszył tłum słowami: Nie ten, nowy napisałem dwadzieścia minut temu. Tu i teraz, w reakcji na aktualne wydarzenia i emocje, bez przetwarzania ich na chłodno - to cechy charakterystyczne tej muzyki i jej największa siła.
Największą słabością "Infinity" jest natomiast brak wyraźnej ewolucji w stosunku do ubiegłorocznego "Dxxm". Wyróżnia się "Hxw They Judge" (aczkolwiek na podobnym szkicu powstało także zamykające krążek "Demxns & Angels"), ale ten emo-rapowy, podszyty gitarowym samplem i potężną dawką rozpaczy kawałek pierwotnie ukazał się już w sierpniu 2018 roku. Ciekawym eksperymentem jest "Head Gxne", gdzie trapowe bity ustępują podkładowi zbliżonemu do nowojorskiej klasyki - okazuje się, że także na tym tle wrzask Listhropa brzmi znakomicie, a nagranie całego albumu w takiej konwencji być może pomogłoby stworzyć pomost pomiędzy słuchaczami nowego oraz starego hip-hopu i z całym zdecydowaniem byłoby świeżym, zaskakującym kierunkiem.
Cała reszta to scarlxrdowy standard - wysoki, ale przewidywalny; porywający, ale osłabiony nadmiarem. Naturalność i spontaniczność okazały się bronią obosieczną, bo chociaż jest to najbardziej szczera muzyka, na jaką Listhropa stać, to intuicja nieustannie wiedzie go w te same rewiry. Poprzednim razem sprawdziło się to znakomicie, teraz być może lepszym ruchem okazałoby się zatrzymanie, przetworzenie pomysłów, głębsza refleksja i po prostu cięższa praca kompozytorska.
"Infinity" zawodzi przede wszystkim ze względu na chronologię, bo gdyby to ten album ukazał się rok temu, a "Dxxm" byłoby jego następcą, także zachwyt i rozczarowanie trzeba by zamienić miejscami. Jeżeli z kolei zapomnimy o kontekście, to wciąż będzie jedno z najoryginalniejszych i najbardziej agresywnych zjawisk współczesnego hip-hopu.
Lxrd Records/2019