Obraz artykułu Little Simz - "Grey Area"

Little Simz - "Grey Area"

90%

Do jej fanów zaliczają się Kendrick Lamar (She might be the illest doing it right now! - stwierdził w jednym z wywiadów) i Damon Albarn. "Grey Area" to pierwszy krążek Little Simz od czasu mainstreamowego przełomu - jak poradziła sobie z tym zadaniem?

Rodzice Simbiatu "Simbi" Abisola Abiola Ajikaw pochodzą z Nigerii, ale sama raperka urodziła się w Londynie. Jej debiutancki mixtape ("Stratosphere") ukazał się w 2010 roku, kiedy miała szesnaście lat i była jeszcze częścią obsady dziecięcego serialu BBC - "Spirit Warriors". Z czasem pasja muzyczna przeważyła nad aktorstwem (choć podobno starała się także o rolę Shuri w "Czarnej Panterze") - Simbi rozpoczęła nagrania z innymi artystami z lokalnej sceny (Raleigh Ritchie, Rosie Lowe, Jack Garratt) i wydała dwa studyjne krążki - "A Curious Tale Of Trials + Persons" i "Stillness in Wonderland". Prawdziwym przełomem dla raperki było jednak poznanie Albarna i udział w sesjach, które zaowocowały wydaniem "Humanz" Gorillaz, gdzie znalazło się między innymi "Garage Palace" wykonywane przez Simz. Albarn zaprosił ją także na trasę koncertową zespołu, dzięki czemu w zeszłym roku zagościła na Openerze.

 

Skąd tytuł krążka? Kiedy pisałam te piosenki, byłam w bardzo zagmatwanej przestrzeni - wyjaśnia Simbi. - Wszystko znajdowało się w tym dziwnym miejscu, w odcieniu szarości. (...) Wciąż odkrywam siebie i wszystko jest o wiele bardziej złożone niż pięć lat temu. Raperka nie dba o masowy rozgłos swojej muzyki. Jestem szczęśliwa, że nigdy się nie dostosowałam. Zawsze robiłam to, co chciałam. Tak się składa, że trochę się rozwinęłam, a moje brzmienie ewoluowało, ale ludzie to łapią - wspomina. - Wiedziałam, że mam gotowy album, kiedy nie miałam już nic więcej do powiedzenia

 

"Grey Area" jest zdecydowanie najbardziej dojrzałym albumem Simz. Przypomina Q-Tipa, zarówno jeśli chodzi o głos, jak i flow. Pokazuje jednak, że w jej wypadku wszelkie porównania do klasyków, nawet te najbardziej chwalebne, są zbędne. Simbi płynnie przemieszcza się między kolejnymi utworami, spoglądając z dystansem na swoją przeszłość. W "Boss" uderza w mężczyzn, którzy ją zlekceważyli, w "Selfish" deklaruje własną niezależność, a w "101 FM" opowiada o swoim dzieciństwie, graniu na PlayStation i komponowaniu pierwszych piosenek. Z kolei "Flowers" jest refleksją nad mroczną stroną sławy, która pochłonęła jej idoli - Jimiego Hendrixa, Amy Winehouse, Kurta Cobaina. Ogromnym atutem albumu są także goście. Yukimi Nagano pojawia na "Pressure", gdzie Little Simz krytykuje społeczne nierówności ponad syntezatorowym beatem i wokalnymi harmoniami tak dobrze znanymi z wydawnictw Little Dragon. Michael Kiwanuka kolejnym udanym featuringiem tego roku (po współpracy z Unkle nad "On My Knees") rozpala oczekiwanie na nadchodzący solowy krążek. Na większą uwagę zasługuje także mało znana wokalistka Cleo Sol, która kradnie na chwilę show w "Selfish" (polecam solowy utwór "One" jako wstęp do jej własnej twórczości).

 

Musisz czuć się tak, jakbyś był w stanie wyrazić te rzeczy bez obawy, że zostaniesz osądzony - stwierdza Simbi. - Poczułam, że dobrze jest popełniać błędy, być bezbronną i płakać. Ostatecznie wylewam serce i mówię o czymś, co jest prawdziwe. To nie jest łatwe do zrobienia. Podzielenie się nim ze światem pozostawia mnie w jeszcze bardziej bezbronnej sytuacji. Paradoksalnie Little Simz w swojej bezradności znajduje siłę. "Grey Area" potwierdza, że londyńska raperka jest obecnie jedną z najciekawszych postaci w hip-hopie.


AGE 101/2019


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce