Jeśli powyższa fraza kojarzy wam się z Tame Impala, możecie być zawiedzeni, choć z bardziej znanymi kolegami Methyl Ethel łączy przeszłość. Także ten zespół powstał jako projekt solowy, który Jake Webb stworzył w 2013 roku, wraz z premierą debiutanckiej EP-ki, "Guts". Dopiero w kolejnych latach do Webba dołączyli inni muzycy z Perth - basista Thom Stewart i perkusista Chris Wright. Debiutancki album ("On Inhuman Spectacle") ukazał się nakładem 4AD w maju 2016 roku, a nad kolejnym krążkiem ("Everything is Forgotten") czuwał James Ford (członek Simian Mobile Disco i producent między innymi Arctic Monkeys, Foals czy Florence + the Machine) - ta płyta dotarła do szesnastego miejsca lokalnej listy przebojów. Muzycy nie spoczęli jednak na laurach, natychmiast rozpoczęli pracę nad "Triage".
W odróżnieniu od poprzedniego albumu, na którym Ford miał duży wkład w utwory, tym razem Webb ukończył materiał samodzielnie. Każda piosenka to nowy eksperyment – tłumaczył swoje podejście. - Każdy chce w miarę upływu czasu być coraz lepszy. Unikasz powtarzania się, więc unikasz powtarzania tych samych błędów, ale również trzymasz się tego, co wydaje ci się użyteczne. Dlatego zawsze chcę robić coś nowego. Mowy nie ma, żebym po raz kolejny nagrał krążek wykorzystujący sukces czegoś, co zrobiłem wcześniej. (...) Tym razem chciałem spróbować zaprojektować dźwięk klawiatury, który wykorzystałbym do sklejenia kawałków w jedną całość. Zdaniem Webba w ciągu kilku lat znacząco zmieniła się perspektywa, z jakiej postrzega eksperymentowanie - we wczesnych etapach jego stosunek był znacznie prostszy: To, co na początku wydawało się eksperymentalne, w praktyce było powierzchowne. Wtedy wydawało mi się to interesujące - jakieś proste ambientowe dźwięki, starałem się stworzyć z tego wszystkiego prawdziwy filmowy krajobraz. Ale w kompozycji możesz zrobić o wiele więcej. To nie jest tak, że staramy się być inni na każdym krążku na siłę - chcemy tylko, by każdy album był lepszy od poprzedniego.
W ucieczce przed stygmatem "gitarowego zespołu" Methyl Ethel skierowali się do świata klawiszy - wiele utworów na albumie została skomponowana na pianinie Webba. Główny singiel ("Scream Whole") pogrywa z warstwami instrumentalnymi, nieustannie naciskając, aż do nieoczekiwanego obniżenia, a następnie zbudowania punktu kulminacyjnego. Indie popowe "Real Tight" to niezwykle chwytliwy numer, na granicy pastiszu M83, a najbardziej funkowym utworem jest "Trip the Mains", gdzie dynamiczny nastrój budują rogi i syntetyczny bas. Jednocześnie nawet najbardziej "przebojowe" momenty "Triage" ani na chwilę nie tracą swojego nerwowego, a w zasadzie paranoicznego charakteru. Z tanecznymi nagraniami kontrastuje najbardziej downtempowe "Post Blue" z trip hopową perkusją i chórem eterycznych wokali. Głos wokalisty skleja całość albumu, a jego skala przebiega od delikatnego szeptu po poruszający krzyk. Rozczarowanie budzą głównie teksty piosenek, które usiłują poruszać tematy ważne i aktualne, rzadko kiedy przekazując jednak coś więcej niż utarte frazesy. Warstwa tekstowa wyraźnie nie współgra z brzmieniową. Być może dobrą sugestią dla grupy byłoby zawarcie na kolejnym albumie kilku utworów instrumentalnych.
Nowa płyta Methyl Ethel odświeża znajome podłoże bez uczucia powtarzalności. "Triage" to kompleksowe spektrum kolorów i abstrakcyjnego charakteru zabarwione wyjątkową osobowością Webba. Choć Australijczycy nie są jeszcze zespołem kompletnym, warto poświęcić im uwagę.
4AD/2019