Perkusista Lee Harris i basista Paul Webb założyli na początku lat 90. projekt .O.Rang, który w założeniu miał pełnić rolę bardziej zróżnicowanej pod względem wpływów kulturowych formacji niż Talk Talk. Wśród muzyków współpracujących nad tym materiałem znalazła się między innymi Beth Gibbons, rozważana zresztą przez Webba jako główna wokalistka .O.Rang, zanim Portishead zdobyło większą popularność. Basista kontynuował nagrania z Gibbons, wydając w 2002 roku wspólny album - "Out of Season", folkowo-jazzowy krążek z zaledwie śladowymi wpływami trip hopu w stylu macierzystego zespołu Beth. Adrian Utley z Portishead i Harris również uczestniczyli w nagraniu tej płyty.
"Drift Code" jest efektem siedemnastoletniej pracy Webba, który rozpoczął komponowanie utworów wkrótce po premierze "Out of Season". Album nagrany został w domowym studiu, w budynku, który kiedyś był stodołą, zanim przystosowany został do celów mieszkalnych. Podobnie jak wcześniejsze nagrania Talk Talk i "Out Of Season", także materiał znajdujący się na tym albumie wymagał - zdaniem Webba - szczególnego nakładu pracy. Każdy instrument dla każdej aranżacji został nagrany w sposób linearny. Osobno dla każdego utworu nagrywane były gitary, osobno bas, osobno klawisze. Na perkusji ponownie zagościł Lee Harris. Nie wiedziałem, jak długo to potrwa, ale na pewno pod koniec trasy z Beth czułem, że nadszedł czas na szybkie stworzenie kolejnego albumu, spróbowanie wszystkiego w domu, komponowania dla mojego własnego głosu - twierdził Webb. - Dużo czasu zajęło mi jednak opanowanie wszystkich instrumentów, na jakich gram na tej płycie. (…) Miało to duży wpływ na muzykę, ponieważ musiałem cały czas pracować na jednym instrumentem, potem wracać do następnego. Do tego czasu ścieżki zdążyły już wpłynąć na moją perspektywę. (…) Był to ciekawy sposób powstawania albumu, ponieważ piosenki dorastały w miarę upływu czasu i podlegały nieustannym zmianom.
Kameralny album jest przede wszystkim świadectwem znakomitego talentu songwriterskiego Webba. Jego głos nieodłącznie kojarzy się z późnymi nagraniami Davida Bowiego, co jest oczywiście atutem samym w sobie. Utwory brzmią nie tyle, jak nagrane kilka dekad temu, a bardziej jak istniejące w swoim własnym czasie. Rustin Man śpiewa o tematach uniwersalnych - samotności, cierpieniu, stracie, śmiertelności. Przejmujący charakter wpływa na autentyczność prezentowanego materiału i tak bluesujące "Judgement Tale" to opowieść o człowieku próbującym przechytrzyć diabła, mocno odległej pod względem wymowy od naszej rodzimej opowieści o Twardowskim; a "Light the Light" rozgrywa się w świecie z utworów Toma Waitsa. Album ma też jaśniejsze strony - na otwierającym krążek, singlowym "Vanishing Heart" Webb proklamuje: It feels so good to be alive (…) Whenever you need me, I can't pay your toll, in the summertime. Wydawnictwo jest również zróżnicowane muzycznie - choć jego podstawą jest pastoralny folk, można odnaleźć na nim także elementy jazzu, psychodelii, a także rocka progresywnego. Jak już wspomniałem - Rustin Man gra na większości instrumentów samodzielnie - są to między innymi gitary akustyczne, elektryczne, organy, fletnie Pana, rogi i klawiolin. Orkiestrowe "Euphonium Dream" wydaje się inspirowane muzyką filmową, podobne skojarzenia budzi także "Bring Me Joy" z doskonałymi, sopranowymi chórkami.
"Drift Code" nie jest albumem wybitnym - jak chociażby "The Spirit of Eden" - czy tak nieprzewidywalnym, jak dokonania .O.Rang. Jest to jednak krążek interesujący. Muzyczna podróż Rustin Mana otwiera wiele możliwości - ale niezależnie od celu, jaki postawił sobie artysta, jest on niewątpliwie na dobrej drodze.
Domino/2019