Obraz artykułu Maggie Rogers - "Heard It in a Past Life"

Maggie Rogers - "Heard It in a Past Life"

40%

W 2016 roku o Maggie Rogers rozpisywały się wszystkie cenione portale muzyczne, a na fali nagle zdobytej popularności wokalistka zahaczyła nawet o Saturday Night Live. Pierwszy studyjny album wydany przez Rogers dla dużej wytwórni płytowej pozostawia jednak dużo do życzenia.

Bohaterka niniejszej recenzji wychowała się w Easton w stanie Maryland. Jej pierwszym instrumentem była harfa, na której nauczyła się grać w wieku siedmiu lat. Podczas nauki szkolnej Rogers opanowała także grę na gitarze, fortepianie i bandżo, i wreszcie zaczęła tworzyć własne piosenki. Mając kilkanaście lat, wzięła udział w letnim kursie renomowanego Berklee College of Music i wygrała konkurs songwriterski. W tym okresie wokalistka rozpoczęła pracę nad swoim debiutanckim, niezależnym wydawnictwem - "The Echo", które miało premierę w 2012 roku. Kolejny album - "Blood Ballet" - artystka wydała samodzielnie i kontynuowała edukację muzyczną. Przełomem w karierze Maggie okazał się utwór "Alaska" - nagranie z wykonania live tej piosenki przed goszczącym w Instytucie Clive'a Davisa Pharrellem Williamsem stało się viralem i doprowadziło do podpisania przez Rogers kontraktu płytowego z Capitol Records w ramach jej własnej podwytwórni, Debay Sounds. Po premierze EP-ki "Now That the Life is Fading" w 2017 roku i wydaniu kilku pojedynczych singli w zeszłym roku, pod koniec stycznia Rogers wydała długo oczekiwane "Heard It in a Past Life".

 

Ten album sprawia, że wreszcie czuję się jak osoba. Przekazuję swoje uczucia, zamiast grać jakąś postać - uważa songwriterka. - [...] Ludzie myśleli, że mnie znają. To było jak podwójne życie. Teraz sama będę ustalać zasady. Po premierze "Blood Ballet" artystka zmagała się z kryzysem twórczym, który doprowadził do tego, że przez półtora roku nie napisała ani jednej nowej piosenki. Kocham tworzenie muzyki bardziej niż cokolwiek na całym świecie. [...] To sprawia, że czuję się podekscytowana. Moja kreatywność umarła w tym półtorarocznym okresie. Kiedy nie masz czasu na syntezę tego, co odczuwasz, nie otrzymujesz rezultatu [...] Dlatego kiedy nagrywałam płytę, byłam bardzo szczęśliwa - przekonuje Rogers.

 

Na "Heard It in a Past Life" najlepiej brzmią utwory pełne osobistego ciepła. Dobrym przykładem jest "On+Off" zamieszczone wcześniej na "Now That the Life is Fading", zbudowane wokół klawiaturowej pętli i falsetu. Dedykowane fanom "Light On" nawiązuje do debiutanckich występów piosenkarki i nieodłącznych ataków lęku scenicznego. Would You hear me out / If I told you I was terrified for days? - pyta w nim Rogers. Inny charakterystyczny utwór, "Fallingwater", mógłby znaleźć się na albumie Florence + The Machine. Kaskadowy utwór, pozwalający wokalowi dyktować kierunek i tempo, wykorzystuje elementy elektroniczne, ale pod względem konstrukcji jest to niemal ludowa przyśpiewka przypominająca nieco banjowe początki artystki. Piosenka ta znakomicie akcentuje wokalne możliwości Rogers, a współautorem jest nie kto inny, jak Rostam Batmanglij, były muzyk muzyk Vampire Weekend - echa jego solowego albumu, "Half-Light", są wyraźnie zauważalne. Przyznając atrakcyjność singli, nie trudno dostrzec, że większość nowych nagrań na płycie rozczarowuje. Syntezatorowe "The Knife" i monotonne, taneczne "Burning" nie wnoszą niczego nowego do dorobku Rogers. Zupełnie nie przekonuje "Past Life" - fortepianowa ballada brzmiąca jak nieudane naśladownictwo Fleetwood Mac. Także próba nagrania piosenki r'n'b - "Say It" - wypada dość blado. Nawet zamykające krążek "Back in My Body", usiłujące wplatać w brzmienie albumu gospelowe chóry, nie potrafi przyciągnąć większego zainteresowania.

 

Paradoksalnie największym problemem "Heard It in a Past Life" może być umieszczenie na nim najbardziej rozpoznawalnego utworu Rogers. "Alaska", najstarsza piosenka na albumie, pozostaje highlightem. Ostry, emocjonalny kawałek przypomina, dlaczego Rogers zabłysła kilka lat temu i podkreśla mankamenty nowej płyty. Indywidualność wokalistki została wygładzona przez przeciętną produkcję (być może winić tu trzeba Grega Kurstina, współautora połowy płyty) i brak tekściarskiej różnorodności. Nie jest to zachęcające w kontekście dalszej kariery Rogers.


Capitol Records/2019


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce