W październiku Kwiat Jabłoni opublikował drugi singiel (z utworem tytułowym), który pozwalał wierzyć, że Kasia i Jacek Sienkiewicz (rodzeństwo, a nie małżeństwo) nie będą gwiazdami jednego przeboju. W sieci można było jednak znaleźć także nieco odmienne oblicze duetu... Nazwa "Kwiat Jabłoni" choć wdzięczna i pozornie neutralna, tak naprawdę została zaczerpnięta z tytułu punkowego kawałka, a owym "Kwiatem Jabłoni" jest najzwyklejszy w świecie jabol. Mało tego, Kasia i Jacek wykonywali cover tego utworu, a pada w nim kilka siarczystych słów i pięknie to kontrastowało z ich delikatną muzyką. We wrześniu miałem okazję przeprowadzić z nimi wywiad i już wtedy zaznaczali, że odchodzą od grania tego utworu - z jednej strony wielka szkoda, bo to połączenie bardzo niecodzienne, wręcz groteskowe, a przez to przykuwające uwagę; z drugiej strony sytuacja jest zrozumiała, w końcu wszystko wskazuje na to, że Kwiat Jabłoni lada moment zacznie zapełniać największe kluby w Polsce, więc po prostu poszli za ciosem i postawili na tę wersję samych siebie, która ma największe szanse osiągnąć sukces.
Pierwsza połowa albumu to właśnie taki bezpieczny kierunek - folk-pop z użyciem coraz popularniejszej w tej konwencji mandoliny, zgrabne fortepianowe akordy i dwugłos ocierający się o poezję śpiewaną czy wręcz piosenkę aktorską. Wokal dominuje na pierwszym planie, ale jeżeli dobrze się wsłuchać, można odkryć, że Kwiat Jabłoni ma do zaoferowania znacznie więcej, a rodzeństwo Sienkiewiczów to sprawni muzycy, co ujawniają w drugiej połowie krążka.
Najciekawiej zaczyna się dziać od "Kto powie mi jak" - najpierw za sprawą refrenu doskonale obrazującego etap wchodzenia w "dorosłe" życie (Więc kto powie mi jak radzić sobie mam / taki wielki świat nade mną mam / ileś tam lat, lecz to niewiele da / Doświadczenia brak), później dzięki fenomenalnej solówce na mandolinie. Takie momenty pokazują, że Kwiat Jabłoni ma do powiedzenia znacznie więcej niż zaledwie kilka chwytliwych melodii, a już najdobitniejszym dowodem jest "Wodymidaj" i poprzedzające je znakomite instrumentalne intro. Druga połowa albumu nie jest jednak wolna od murowanych hiciorów, a najwyraźniejszy to "Wzięli zamknęli mi klub", w którym duet najobszerniej korzysta ze wsparcia elektroniki i zbliża się do stylistyki przypominającej "Grandę" Brodki. To musi być kolejny singiel!
Kwiat Jabłoni stoi po stronie tego "dobrego popu", któremu nie jest potrzebny szereg producentów, żeby wykreować przebojowy materiał. To muzyka pisana samodzielnie, a w dodatku od strony kompozytorskiej wartościowa i niebanalna. Na debiutanckim albumie można wprawdzie znaleźć momenty asekuracyjne, ale nawet one nie mogą odebrać "Niemożliwemu" tytułu jednego z najciekawszych polskich albumów popowych ostatnich lat.
Agora/2019