Nazywa siebie prowokatorem eksperymentalnego grime'u i nie ma w tym ani krzty przesady. M.I.C poszerza definicję najbardziej brytyjskiego ze wszystkich gatunków, czerpiąc inspiracje z "Super Smash Bros", Danny'ego Browna, pokémonów, Kate Bush czy Prince'a i nie sili się przy tym na sztuczną skromność.
Rozmowa z Soundrive:
Nie byłbym muzykiem, gdybym nie wciągnął się w muzykę Danny'ego Browna. Jego "XXX" sprawiło, że zachciałem rapować!
Moja ulubiona muzyka z dzieciństwa to muzyka z gier wideo, zwłaszcza z serii "Pokémon".
Moja ulubiona muzyka z ostatnich miesięcy to kilka wydawnictw z 2018 roku, które próbuję nadgonić. W tej chwili najbardziej lubię "Slide" George'a Clantona, a z zupełnie innej strony, moim ulubionym kawałkiem jest aktualnie "Cloud's Victory Theme" ze ścieżki dźwiękowej do nowej części gry "Super Smash Bros".
Moja muzyka jest porównywana do przeróżnych twórców z całego spektrum muzyki. Często jestem porównywany do innych brytyjskich muzyków, na przykład do JME i Presidenta T, ale zdarzało się, że byłem przyrównywany także do bardziej klasycznych wykonawców, na przykład Dobby z Reprezent Radio kiedyś zestawił mnie z Princem, co bardzo mnie uszczęśliwiło. Najmniej lubię porównania do muzyki Mike'a Skinnera i The Streets. Bardzo cenię produkcje Skinnera, ale uważam, że to zupełnie bezpodstawne porównanie.
Moim celem w muzyce jest stać się rozpoznawalnym na całym świecie poprzez tworzenie najbardziej odważnego, przekraczającego granice grime'u, jaki kiedykolwiek powstał! Chcę być postrzegany jako wizjoner sztuki, podobnie jak muzycy pokroju Kate Bush, Ryichiego Sakamoto i Grace Jones.
Gdybym mógł sprawić, że jeden z utworów innego artysty stałby się mój, byłaby to cała dyskografia Keleli. Gdybym potrafił dobrze śpiewać, robiłbym dokładnie to samo, co robi ona.
Polska kojarzy mi się z Modulistem (moim dźwiękowcem) i Vicky Grout (fotografką) - ich matki pochodzą z Polski.